W październiku zapowiedziałam Wam, że planuję stosować się w 100% do metody pielęgnacji zwaną CG. Powody tej decyzji jak i zasady wspomnianej metody możecie przypomnieć sobie wraz z treścią postu Metoda CG (Curly Girl)? Mission approved!
Jak oceniam działanie pielęgnacji CG? Czy pozostaję przy niej na stałe? Jakie są moje dalsze kudłate założenia?
Przejście z dnia na dzień z mocno zróżnicowanej pielęgnacji na CG może rodzić trudności. Najtrudniej było mi przerzucić się na stałe mycie odżywką. Jak wiecie - służyła mi do tego maska Kallos Color, która była również podstawą stworzenia totalnie minimalistycznego planu pielęgnacji.
Po mniej więcej tygodniu przyzwyczaiłam się do dziwnej konsystencji podczas mycia tym bardziej, że udało mi się dopracować metodę na tyle, że czułam delikatną pianę i poślizg, co było dla mnie wystarczające. Włosom trzeba było poświęcić więcej czasu, ale odżywka świetnie domywała wszelkie zanieczyszczenia, jednocześnie pozostawiając włosy niesamowicie gładkie, miękkie i nawilżone. Jednocześnie włosy dłużej utrzymywały świeżość, myłam je średnio dwa razy w tygodniu a przez cały czas utrzymywały kształt bez jakiejś wielce kombinowanej reanimacji.
Jak już wielokrotnie wspominałam - włosy rozczesuję palcami. Dzięki myciu odżywką było to jeszcze łatwiejsze, dodatkowo skręt wydawał się bardziej zdefiniowany a kudły mogłam głaskać i głaskać, zapominając o puchu.
Widząc te różnice byłam przekonana, że pozostanę przy tej metodzie aż po sam włosowy grób.
Do czasu...
O co chodzi? Dlaczego włosy przestają współpracować? Czeka mnie kolejna wizyta u dermatologa a może i u ortopedy?
Po pewnym czasie zauważyłam, że włosy stają się oklapnięte i jakby odrobinę pozbawione życia. Wciąż były jednak pięknie zdefiniowane i nawilżone, więc na ten mały dyskomfort przymknęłam oko. Problem zaczął jednak narastać - przyłapałam się na tym, że dość często swędzi mnie skalp a podczas aplikacji wcierek wyczuwałam niewielkie wypuklenia. Nie były to krostki, ale dość nierówna faktura skóry. Gdzieniegdzie pojawił się niewielki łupież. Włosy myłam co dwa dni a przy nasadzie, nawet zaraz po myciu, nie było "życia".
Zauważyłam również, że mimo regularnych peelingów i wcierek włosy wciąż wypadają w znacznej ilości. Fakt - zauważyłam znaczącą ilość babyhair, mam z nich niemal małą grzywkę. Włosy jednak wciąż leciały i zapychały odpływ. Nie wiedziałam co się dzieje, ale skoro odrastały to nie robiłam z tego tragedii.
Inna kwestia - od dziecka włosy myję nad wanną, z głową w dół. Tak jest mi najwygodniej nie tylko je myć, ale i aplikować wszelkiego rodzaju odżywki czy stylizatory. Mycie odżywką wiąże się z długotrwałym masażem skalpu, bo bez tego możemy skończyć z niedomytą skórą głowy. Po umyciu dochodzi odżywka do spłukiwania oraz ugniatanie włosów przy stylizacji. Odkąd wydłużyłam pierwszy człon (czyli właśnie mycie) coraz bardziej zaczęły boleć mnie plecy...
Jestem aktywna fizycznie - regularnie ćwiczę, nie mam problemów z kręgosłupem (poza jedynym epizodem z lumbago kiedy to przewiało mnie na zbyt długim spacerze). Po myciu włosów coraz częściej chodziłam jak połamana pensjonariuszka w jakimś Parku Geriatrycznym, więc przestało mi to sprawiać radość i najczęściej kończyłam na minimalistycznej pielęgnacji jak i stylizacji (która czasem wręcz nie miała miejsca).
Patrząc na to co się dzieje ze skalpem, włosami i kręgosłupem wiedziałam, że muszę coś zrobić, bo przecież nie ma sensu katować się tylko dla gładkości i zdefiniowanego skrętu. Wtedy też weszłam na bloga sophieczerymoja.com, na którym włosy Oli "przelały czarę goryczy" i patrząc jak są pięknie uniesione i pełne życia stwierdziłam, że choć raz umyję włosy szamponem o delikatnym składzie.
Ile ja mam włosów! Czy mogą układać się jeszcze lepiej?
Umycie włosów szamponem tylko potwierdziło to, czego się domyślałam.
Mycie odżywką na stałe nie zdaje u mnie egzaminu, bo mój skalp naprawdę lubi mycie szamponem! :) Oczywiście skalp doczekał się szamponu, ale na długości jak zwykle odżywka, czyli stara i dobra metoda OMO.
Po wyschnięciu włosów moim oczom ukazały się loki piękniejsze niż podczas mycia odżywką a do tego odbite od nasady, świeże i błyszczące. Może to nie do pomyślenia, ale podczas tego mycia wypadło mniej włosów i od tej pory już nie znajduję w odpływie takich masakrycznych ilości jak do tej pory.
A babyhair wciąż rosną i rosną...:)
Owszem - możecie powiedzieć, że to wszystko wina Kallosa Color i mogłabym spróbować z inną odżywką.
Wiecie jednak co?
Nie mam na to ochoty. A szczególnie niechętne są do tego procederu moje plecy.
Z nimi nie mam zamiaru się sprzeczać.
Co dalej? Czy całkiem porzucam pielęgnację wg metody CG?
Nie.
Zauważyłam, że moje włosy do szczęścia nie potrzebują silikonów i innych oblepiaczy. Świetnie reagują na naturalne kosmetyki do pielęgnacji jak i stylizacji. Postanowiłam zatem "przerzucić się" na mycie skóry głowy szamponem, ale kosmetyki do pielęgnacji i stylizacji kupować jak najbardziej zgodne z CG. Od czasu do czasu użyję szamponu bardziej oczyszczającego, z delikatnym detergentem i użyję bardziej bogatej maski czy odżywki. Raz na jakiś czas planuję również zastosować konfigurację 3 x Color, gdy nie będę mieć czasu ani chęci na alpejskie kombinacje i stylizacje.
Krótko mówiąc - wciąż pozostaję przy CG, ale tym zadecydowanie mniej...restrykcyjnym.
Bo w końcu (jak już wielokrotnie Wam wskazywałam) wyznaję zasadę: "Dopasuj metodę do siebie a nie siebie do metody".
ostatnio sporo czytam o tej metodzie, jednak ona chyba nie jest dla mnie, przy moim raczej prostych włosach. Mycie odżywką jak najbardziej jednak lubię :D Od czasu do czasu ;)
OdpowiedzUsuńMetoda CG może dać ciekawe efekty na prostych włosach, w końcu bazuje na lekkich, często naturalnych kosmetykach a to sprawdza się nie tylko przy włosach kręconych :)
UsuńPozostawię komentarz taki jak pod Twoim wcześniejszym postem dotyczącym tej metody :) czy stosuję? Nie tak restrykcyjnie, więc nie wiem czy to się jeszcze zalicza do CG... Bo podobnie jak Ty dopuszczam mycie skóry głowy szamponem (bez tego zwariować idzie od tego swędzenia!), a i również w odżywkach do włosów staram się unikać silikonów. Staram się nie znaczy że wykluczylam zupełnie, ale jak już muszę bo akurat uprę się tego dnia na tą konkretnie maskę, to wybieram te, hmm... łagodniejsze, tzn. lotne. Służy to moim włosom, może sama siebie oszukuję, ale wolę już ładny lok pokryty silikonem aniżeli prawie żadny lok na swedzącej skórze, bo tego wymaga metoda :p
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś Anwen pisała, że to nie my jesteśmy dla włosów, tylko one dla nas. Wiem że jest wiele zwolenników tej metody, zadowolonych z jej użytkowania, jednakże nie mniej przeciwników również. Znamy to przede wszystkim z naszej facebokowej grupy :)
Chyba jednak bardziej rozbudowalam ten komentarz haha :)
Bardzo dziękuję za tak obszerną wypowiedź <3
UsuńFajnie to opisałaś i dobrze rozpracowałaś :) Ja już od dawna nie używałam silikonów i nie widzę aby włosom były one potrzebne do szczęścia. Rezygnacja z szamponu zdecydowanie jednak nie przypadła im do gustu, więc już nie będę ich męczyć ;)
Masz piękne włosy! Nie raz się nimi zachwycałam, ale sama nie mam tyle zapału do pielęgnowania ich i próbowania różnych metod.. Z olejowaniem samym zresztą mam nawet problem nie raz, bo często o nim zapominam, pomimo wielkich chęci :D Po Twoim poście tym bardziej nie wypróbuję tej metody. Myślę, że i z moich włosów udało by się wydobyć niezły skręt nawet gdybym ich nie czesała po myciu właśnie, ale bardzo ciężko mi się do tego przekonać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za miłe słowa :))
UsuńMoże jednak spróbowałabyś zabawiać się w bardziej złożoną pielęgnację choć raz w tygodniu? Aż sama jestem ciekawa jakie to przyniosłoby efekty u Ciebie :)
Kochana, Twoje włosy wyglądają pięknie! Dopiero one są pełne życia <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam tym bardziej, że to Wy (na moje szczęście) byłyście "gwoździem do trumny", które upewniło mnie w przekonaniu, że takie cudowanie to nie dla mnie :D
UsuńNie wyobrażam sobie mycia włosów odżywką... mam gęstą czuprynę i próbowałam już mnóstwo włosomaniaczkowych sposobów łącznie z OMO i niestety na krótko przynosiło to pozytywne rezultaty. Oblepione, ciężkie i oklapnięte włosy to najczęstszy problem z jakim się borykam. Dla mnie nawet stosowanie szamponów bez SLS jest wręcz niemożliwe. Jeden jedyny szampon bez SLS, który toleruję to ten z Tołpy. Masz piękne włosy na tych zdjęciach, aż chce się podejść i tak poczochrać, bo wyglądają na niezwykle puszyste i pełne objętości :D
OdpowiedzUsuńJa jak odkryłam OMO to poczułam jakbym znalazła św. włosowego Graala :D Metoda sprawdzała się kawał czasu, ale nie byłabym sobą gdybym nie spróbowała wycisnąć z moich kudłów jeszcze więcej ;) Nie zawsze testy kończą się pozytywnie, ale jakby nie patrzeć dowiedziałam się, że silikony w mojej pielęgnacji są zbędne :)
UsuńA do czochrania zapraszam, tylko...delikatnie ;) <3
Mnie zupełnie nie przekonuje mycie włosów odżywką. Mam wrażenie, że są przez to "tłuste". Powiedz mi, czy to twój naturalny kolor włosów? :)
OdpowiedzUsuńhttp://magnesja.blogspot.com/
Dobraną odżywką z odpowiednim składem naprawdę można świetnie domyć włosy i skórę głowy. Problem jednak w tym, że to...trwa :(
UsuńTak, to mój naturalny kolor :) Dwa razy do roku ochładzam odcień indygo, ale aktualnie włosy nie widziały tego ziółka już od miesięcy :)
Wygląda na to, że jednak najlepsze jest to co klasyczne, czyli mycie głowy szamponem. Nigdy nie próbowałam myć włosów odżywką, choć oczywiście słyszałam o takiej metodzie. zawsze mi się wydawało, że włosy będą wyglądać na niedomyte i oklapięte, pozbawione blasku. Czasem jak nie spłuczę dokładnie odżywki, to włosy są właśnie matowe, stąd ja na przykład w ogóle nie biorę pod uwagę takiej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńNie no - naprawdę da się spokojnie domyć skalp i włosy odpowiednią odżywką, nawet po olejowaniu :) Trwa to jednak zdecydowanie zbyt długo i moje plecy mówią "Nie" :D
UsuńBardzo dobre podejście z tym zwolnieniem i mniej restrykcyjnym przestrzeganiem metody. Nie ma co popadać w skrajności. Skoro nie do końca nam coś służy to trzeba to w odpowiedni sposób zmodyfikować :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie popierasz :) Utwierdzam się w przekonaniu, że jednak zrobiłam dobrze ;)
UsuńA mogłabyś powiedzieć jakiego szamponu aktualnie używasz?��
OdpowiedzUsuńOczywiście - Planeta Organica oliwkowy :)
UsuńA ja nie zrezygnowałam z szamponu tylko i wyłącznie przez hennę. Dziwię się jednak temu bólowi pleców - po ostatniej, niemal godzinnej walce z aplikacją, aż mi chrupnęło po wyprostowaniu xD
OdpowiedzUsuńCG sobie chwalę, ale korzystam ze stylu mieszanego, aż jestem ciekawa, co byłoby u mnie przy totalnym braku szamponu przez aż 3 miesiące, możliwe, że kiedyś się przekonam :D
Nawet nie mów o chrupaniu w plecach xD
UsuńTeż jestem ciekawa jakby sama odżywka sprawdziła się u Ciebie :)
Ja z maską Kallos mam tak złe wspomnienia, że aż mi ciary chodzą przez te bulwy, których się przez nią dorobiłam 😹
OdpowiedzUsuńO kurczę! A co się stało? :o
UsuńOsobiście pierwszy raz słyszę o takiej metodzie mycia włosów. Jakoś nie jestem przekonana aby myć włosy samą odżywką, totalnie do mnie to nie przemawia zwłaszcza, że często jest tak, że mam łupież gdy nałożę odżywkę na skórę głowy.
OdpowiedzUsuńDo mycia dobiera się odżywkę, która ma w składzie delikatnie myjące substancje. Między myciem odżywką a nałożeniem jej na skórę głowy też jest różnica :)
UsuńPróbowałam myć włosy odżywką, ale to niestety nie moja bajka. Już po tygodniu zaczęła mnie swędzieć skóra głowy, a włosy, niestety, były przyklapnięte i brakowało im objętości. Są one dość lekkie i cienkie, więc szczególnie przy nasadzie łatwo jest je obciążyć. Delikatne szampony sprawdzają się u mnie zdecydowanie lepiej 😊
OdpowiedzUsuńMoje naprawdę dobrze reagowały w początkowym okresie, ale potem wszystko zaczęło się zmieniać :( Teraz wiem, że delikatne szampony to u mnie strzał w 10! :)
UsuńPróbowałam tej metody u siebie,ale to kompletny niewypał.Włosy były okropne,opadały były za bardzo obciążone.
OdpowiedzUsuńNo to skądś ja to znam ;)
UsuńJa bym się raczej nie zdecydowała ze względu na to, ze skora głowy bardzo mocno mi się przetłuszcza i potrzebuje dokładnego umycia, żeby włosy wyglądały świeżo i nie były oklapnięte. Bałabym się nawet próbować z samą maską ;)
OdpowiedzUsuńTo wszystko zależy od składu odżywki itp. Były nawet przypadki, że właśnie te przetłuszczające się skalpy mycie odżywką pięknie uregulowało, ale to jest kwestia indywidualna dla każdego :) U mnie po prostu się nie sprawdza :)
UsuńSzampon to jednak szampon, nie można na stałe z niego zrezygnować:) odżywki są bardziej napakowane silikonami i skóra raczej tego nie zaakceptuje na stałe;/ Włosy masz teraz przepiękne, takie loki to marzenie:)
OdpowiedzUsuńNa spokojnie znajdziesz odżywkę o naturalnym składzie bez żadnych silikonów i zbędnych dodatków a umyć umyje świetnie :) Tylko wiadomo - im lepszy skład tym lepiej kosztuje a skoro na mycie schodzi jej o wiele więcej niż szamponu to może to wyglądać kiepsko ekonomicznie ;)
UsuńOgólnie tak jak pisałam wyżej - można myć odżywką, są ludzie którzy myją tak od lat i mają świetne efekty. Jest to jednak w pełni indywidualna kwestia danego skalpu :)
P.S. Dziękuję za miłe słowa <3
Dokładnie tak jak ja Kochana - muszę co jakiś czas myć włosy szamponem, nawet jak lata temu były to stare, poczciwe pottersy, także u mnie to nie była kwestia samego kallosa :) Ale też stawiam na lekkie maski i odżywki, super się włosy po nich kręcą ;)
OdpowiedzUsuńCudowne włosy <3 Nie stosowałam nigdy tej metody, bo mam już swoją sprawdzoną. U nasady używam szamponu, jednocześnie na resztę włosów nakładając odżywkę. Następnie rozczesuje je i spłukuję. Później używam mleczka do włosów kręconych z Marion i ugniatam.
OdpowiedzUsuńMoże wspólna obserwacja?
Jeśli tak, daj znać u mnie. Pozdrawiam ;)
My blog
Wow, your curly hair looks fantastic! These pictures are great. I follow you. It would be nice if you follow back ;)
OdpowiedzUsuńHave a nice week,
Christine
Thank you so much! <3
UsuńPiękne włosy. Też takie chcę, więc metoda omo niedługo zagości w mojej łazience!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :) Oj OMO uwielbiam choć za aktualny stan moich włosów nie odpowiada tylko ona :D
Usuń