Żel od Natura Siberica postanowiłam przetestować bardzo dokładnie zanim pokuszę się o zrecenzowanie go. Dzięki uprzejmości kochanej rudowłosej Agi z napieknewlosy.pl mogłam stosować pierwsze opakowanie tego produktu. Nie chcąc jednak wydawać pochopnej opinii postanowiłam zakupić kolejną sztukę i jechałam po nią do Warszawy, o czym wspominałam w livie nakręconym właśnie z Agnieszką :)
Tam również zaznaczyłam, że pierwsze opakowanie tak naprawdę nie miało ciężkiego zadania. Stylizowało włosy świeżo po fryzjerze, które często przez ok. miesiąc do półtora układają się niemal same z siebie. Wykazać to on się miał właśnie na przełomie października i listopada.
Aktualnie mija przeszło 3 miesiąc sumiennego stosowania go po każdym umyciu jak i do porannej reanimacji loków...czas więc najwyższy na recenzję.
Rokitnikowy żel do układania włosów
Natura Siberica Professional
OPIS PRODUCENTA
Zapewnia naturalne utrwalenie bez obciążenia włosów, chroni włosy przed negatywnymi skutkami termo zabiegów przy wykorzystaniu suszarki, lokówki lub termowałków. Pozwala wykonać modelowanie fryzury w każdym stylu, utrwali linię fryzury, wygładzi nieposłuszne kosmyki.
Składniki aktywne: wchodzące w skład żelu witaminy i aminokwasy odżywiają i regenerują włosy. Oleje rokitnika ałtajskiego i szarlatu (amarantus) sprzyjają wykształcaniu się keratyny, zapewniającej włosom trwałość i blask. Olej z nasion arktycznej żurawiny i proteiny jedwabiu zachowują wilgoć głęboko w strukturze włosów. Włosy układają się trwale w wymaganą formę i lśnią niepowtarzalnym blaskiem.
Sposób użycia: żel rozprowadzamy równomiernie na podsuszonych ręcznikiem włosach i przystępujemy do układania suszarką, lokówką, zawijaniem na termowałki. Nie rekomendujemy nanoszenia żelu na bardzo wilgotne włosy, może to doprowadzić do utraty efektu silnego utrwalenia.
SKŁAD
Aqua, Acrylates\Methacrylamide Copolymer, Cocoyl Proline Hydroxyethylcellulose, Hydroxypropyl Guar, Silk Amino Acids, Sodium Cocoyl Glutamate, Potassium Hydroxide, Hippophae Rhamnoides Fruit Oil, Amaranthus Caudatus Seed Oil, Crategus Monogyna Flower Water, Spiraea Ulmaria Extract, Vaccinium Macrocarpon Seed Oil, Empetrum Nigrum Fruit Juice, Pinus Pumila Needle Extract, Rhiodola Rosea Root Extract, Sorbus Sibirica Extract, Pinus Sibirica Seed Oil, Polyglyceryl-6 Esters, Phospholipids, Sphingolipids, Hippophae Rhamnoidesamidopropyl Betaine, Hydrolyzed Vegetable Protein, Glyceryl Oleate, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Linolenate, Retinyl Palmitate, Biotin, Folic Acid, Cyanocobalamin, Niacinamide, Pantothenic Acid, Pyridoxine, Riboflavin, Panthenol, Thiamine, Yeast Polypeptides, Potassium Sorbate, Caprylthydroaxamic Acid, Benzyl Alcohol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Geraniol, Limonene, Linalool.
DOSTĘPNOŚĆ I CENA
Żel najłatwiej jest dostępny online, ale widziałam go również stacjonarnie w sklepach z naturalnymi kosmetykami i zdrową żywnością. Jego cena to ok. 25 zł za 200 ml.
MOJE ODCZUCIA
Nie będzie zbytnim nietaktem jeśli powiem, że w połowie przepisywania składu z opakowania chciałam rzucić tę dzisiejszą recenzję w kąt :) Cóż tu jednak dużo mówić - jest to skład bogaty, ma wiele wartościowych ekstraktów i w opisie producent wcale tak bardzo nie ściemnia.
Nasuwa się jednak w głowie pytanie jak oni to wszystko upchali i tak naprawdę jak mocno stężone są te składniki. Cóż...dopóki żel działa i spełnia swoje zadanie to chyba wszystko jest w porządku.
Pytanie tylko czy spełnia?
Produkt znajduje się w miękkiej plastikowej tubie o charakterystycznej szacie graficznej. Z tyłu opakowania możemy się zapoznać z opisem produktu, jest także naklejka w naszym ojczystym języku. Kosmetyk jest przezroczysty o lekko słodkawym, kwiatowym zapachu. Niestety ciężko mi się wypowiedzieć co do jego konsystencji. Przy pierwszym opakowaniu żel był mocno "glutowaty", ciągnący, ciężko było go wyciskać z opakowania. Obecnie, przy drugim opakowaniu, produkt jest bardziej lejący, bezproblemowo wydobywa się z tubki. Nie wiem od czego to zależy, ale wydaje mi się, że takie sytuacje są możliwe przy tylu naturalnych składnikach. Kwiatuch kwiatuchowi nierówny...
Wbrew zaleceniom producenta żel nakładam na bardzo mokre, wręcz ociekające wodą włosy, na których jest już odrobina odżywki bez spłukiwania. Po rozsmarowaniu w dłoniach jego konsystencja robi się przyjemna, odrobinę kremowa. Podczas wgniatania włosy robią się w dotyku dość specyficzne, wręcz dziwne. Zbijają się jakby w śliskie strąki. Jak jednak wspominałam Wam w filmie z początku postu - dzięki temu łatwiej wyczuć czy równomiernie rozprowadziliśmy stylizator na całości włosów. Po ugnieceniu są też delikatnie sztywne, co się wzmaga po odciśnięciu nadmiaru wody w ściereczkę z mikrofibry.
Wysychają na totalne strączki tak, jak po żelu lnianym. Po odgnieceniu od razu jednak sztywność odpuszcza, włosy robią się miękkie i przyjemne w dotyku. Ja często odgniatam żel z kropelką roztartego w dłoniach olejku, co zapobiega ewentualnemu puszeniu i nadaje połysk.
Tak samo świetnie kosmetyk ten sprawdza się do reanimacji loków. Odrobinę mniejsza ilość nałożona na wilgotne włosy, pozostawienie do wyschnięcia i odgniecenie reaktywuje skręt na cały dzień. Ja zauważyłam nawet, że mam o wiele lepszy skręt właśnie na drugi czy trzeci dzień po umyciu.
Warto również wspomnieć, że produkt ten jest niesamowicie wydajny. Jedno opakowanie stosowane niemal codziennie (zarówno po umyciu jak i do reanimacji) i w dość znaczącej ilości wystarcza mi prawie na 2 miesiące stosowania. A dzięki miękkiej tubie jesteśmy w stanie wydobyć go wręcz do ostatniej kropli.
Po Twojej recenzji mam ochotę zaryzykować i spróbować tego żelu na włoskach :D
OdpowiedzUsuńMożliwe, że też Cię powali na kolana :D
UsuńI ja poszukiwałam go, gdy brałam udział w kręconym wyzwaniu :D Nie znalazłam, więc mój wybór padł na stylizator z Rossmana - teraz trafił do szwagra :D
OdpowiedzUsuńTen z Rossmanna też kiedyś przetestuję ;)
UsuńMam inny wariant tego żelu - do kręconych włosów (z zielonymi napisami curl-defining gel for wavy and curly hair) i jestem z niego mega zadowolona! Używam od sierpnia i naprawdę poprawił u mnie trwałość skrętu fal i loków. Nakładam go podobnie jak Ty, ale jeszcze nie próbowałam odgniatać z odrobinką olejku - muszę spróbować! Na początku za dużo tego żelu nakładałam, przyzwyczajona do innych żeli, ale tego można mniej, jest bardzo wydajny. Na pewno kupię ponownie, ale najwcześniej za miesiąc-dwa, bo mimo regularnego stosowania wciąż sporo mi zostało. Nie mam co prawda takich loków jak Ty, moim włosom bliżej do fal z zakręconymi końcówkami. Ale ogólnie ten żel to mój hit i ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńKurczę! To koniecznie muszę teraz namierzać ten drugi wariant jak skończę obecne stylizatory :D
UsuńDziękuję za info!
Ja cześciej sięgam po pianki i lakiery :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam w rękach ani jednego, ani drugiego :D
Usuńu mnie się niestety nie sprawdzi, mam z natury proste włosy :D Jednak markę znam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńu mnie na blogu właśnie pojawił się nowy wpis - zapraszam :)
https://pani-blondynka.blogspot.com/
Jak kiedyś miałam proste to w ogóle nie stylizowałam, bo nie wiedziałam jak :D
UsuńIwoonka! O.o Miałaś proste włosy??! To jak to się stało, że masz teraz loki? :DD
UsuńOczywiście! :D W okresie dojrzewania zaczęły się dziać z nimi różne dziwne rzeczy ;) Więcej opisałam w historii na blogu :))
UsuńMam ten żel ale ja chyba coś źle robię, bo moje fale fajnie podkreśla, ale skręt szybko znika jak wyjdę na dwór i włosy są spuszone. Nie wiem z czego to wynika.
OdpowiedzUsuńHmm... może za mało albo przydałoby się zabezpieczyć stylizację olejkiem? :) U mnie ta odrobina olejku przy odgniataniu to taka kropka nad "i" :D
UsuńChętnie wypróbuję, własnie jako zamiennik (dla leniwych jak ja) żelu lnianego:)
OdpowiedzUsuńMi glutek jakoś wyjątkowo nie podpasił, więc tym bardziej cieszę się z tej naturalnej alternatywy wśród stylizatorów :D
UsuńTy masz takie włooosy, że nie ma co się dziwić, że ten żel się sprawdził. Ja mam byle jakie takie fale - proste i póki co odkryłam, że nieźle wyglądają związane na noc w koczek ślimaczek. Wypróbowałabym, ale tak raz, od kogoś żeby zobaczyć co z tego by było :D
OdpowiedzUsuńMożliwe, że mniej się falują, bo nie masz mocno wycieniowanych (jeśli dobrze kojarzę :D). Ja aktualnie też cieniuję coraz mniej, więc zobaczymy.
UsuńUwielbiam patrzeć na takie delikatne fale po koczku - ślimaczku, ale moje są na to za krótkie :)
A próbowałaś może niesamowitego koka na skarpetkę rozpromowanego przez dziewczyny z bloga sophieczerymoja?
Lubię go, na moich falach też się całkiem fajnie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńNo i super! A tę jego drugą wersję miałaś okazję testować? :)
UsuńNie znam go i raczej nie używam produktów do stylizacji, ale bardzo lubię ich peeling do skóry głowy :)
OdpowiedzUsuńNa peeling też mam chrapkę, ale najpierw ten od Pharmaceris :D
UsuńNaturalne składniki czy nie, ale jeśli konsystencja tak znacząco różni się w różnych opakowaniach tego samego produktu, to nie świadczy to za dobrze o producencie. Ma widocznie problemy ze standaryzacją, nie ufałabym w 100%, że skład jest taki jak na etykiecie. Tak czy siak chyba się skuszę i go wypróbuję, kusi mnie wydajność :)
OdpowiedzUsuńNie byłabym tak radykalna - poza konsystencją wszystko się zgadza a skład jest naprawdę bogaty, więc dane partie mogą się od siebie różnić ;) Niektórzy producenci z tego względu uprzedzają np. o zmianie koloru :D Jak i tak się skusisz to daj znać czy i Tobie się tak spodobał :)
UsuńSzczerze mówiąc nigdy nie zwracalam uwagi na ten zel. Jestem ciekawa jakby spisal się na moich falowanych włosach
OdpowiedzUsuńNie pozostaje nic - tylko spróbować! :D
UsuńNie używałam, nawet nie wiedziałam, że coś takiego mają, ale cóż moje włosy drastycznie różnią się od Twoich :P Ale miałam ich peeling do skóry głowy i lubiłam. Teraz mam maskę i w sumie sama jeszcze nie wiem :P
OdpowiedzUsuńTen peeling (co już wiesz) będzie mój :D
UsuńMam peeling z tej serii i fajny jest :) A ten żel chętnie wypróbuję jak zdenkuję obecny (Balea), chociaż waham się czy nie kupić czegoś sprawdzonego: miałam niedawno odlewkę zielonego Syossa (Max Hold bodajże) i spisał się na moich włosach mega dobrze!
OdpowiedzUsuńPeeling też będzie mój ;)
UsuńA zielony Syoss robił u mnie masakrę xD
Strasznie mnie kusi ten żel, ale nie mogę się przełamać jakoś ;) Coś czuję, że albo bym go pokochała, albo znienawidziła :P
OdpowiedzUsuńTak to już podobno z nim jest ;)
UsuńMoje włosy są proste jak druty, ale córka ma takie z delikatną tendencją do skrętu - czy taki żel nada się do układania jej włosków? Chodzi mi o to, że kompletnie nie umiem się z nimi obchodzić. Rozczesuje tak jak moje i wtedy jest coś pomiędzy sianem a prostymi, ale korzystniej by wyglądała, gdybym się nauczyła ich obsługi :p
OdpowiedzUsuńTen żel jest naturalny i może się sprawdzić, ale dla dziecka dobrze zacząć delikatnie i jak najbardziej naturalnie, więc polecam na początek ukręcić żel z siemienia lnianego, rozczesywać włosy delikatnie tylko wtedy gdy mają na sobie odżywkę i zostawić w spokoju do wyschnięcia :) Potem odgnieć rękoma sucharki po żelu i zobacz jak efekt :))
UsuńNo to wytestujemy ten żel z siemienia;)
UsuńKoniecznie daj znać jak efekty :))
UsuńCzy jest on zgodny z metodą CG?
OdpowiedzUsuńPodobno tak, ale chyba nie dla restrykcyjnego :D
Usuńnie mam aż tak kręconych włosów, więc raczej dla mnie by się nie nadał :)
OdpowiedzUsuńOn nie jest przeznaczony dla kręconych włosów, ja go nawet nakładałam niezgodnie z zaleceniami producenta ;) Wszystko jest w poście ;)
UsuńWitam ja bardziej z pytaniem niż recenzja,nie wiem czy nie mogę trafić na właściwy stylizator posiadam Tigi curlesque robiłam glutka teraz zamówiłam Boots curl creme bo włosy po umyciu ok.niestety już drugi i następnym do umycia...Od trzech tygodni staram się stosować metodę CG tylko jeszcze myję skalp delikatnym szamponem.Prosze o jakąś podpowiedź.
OdpowiedzUsuńHej :)
UsuńTigi nie jest zgodny z CG, Boots też :) Pytanie czy reanimujesz skręt rano następnego dnia? Mi dzięki temu włosy trzymają kształt przez 3 dni i myję. Nie ma sensu dłużej przetrzymywać skalpu jeśli wymagają mycia :)
Jakiego konkretnie olejku używasz podczas odgniatania włosów? :)
OdpowiedzUsuńAktualnie migdałowego, ale w tym celu świetnie sprawdza się też kokosowy <3
UsuńSzkoda, że mam tak proste wlosy, ze pewnie mi i tak nic nie pomoze w dluzszej perspektywie :P
OdpowiedzUsuńMi on nie pasuje, może dlatego że wlosy mam kręcone tylko bardzo rzadkie. Czy są może odżywki które nie muszę splukiwac i są od razu stylizatorem
OdpowiedzUsuńJa tak stosuję po prostu każdą odżywkę :) Czasem zatem za stylizator robi Kallos Color a czasem O'Herbal z lnem :) Bardzo pozytywnie jednak wspominam balsam Planeta Organica z mango - lekka, fantastyczny skład. Jak byłam na wakacjach w Bułgarii dwa lata temu to tylko ją używałam po umyciu i nie potrzebowałam nic ponadto :D Myślę, że w przyszłym roku też do niej wrócę :))
Usuń