Nie od dziś wiecie, że borykam się z trądzikiem. O mojej walce powstał nawet osobny post pt. "Trądzikowe refleksje...". Postanowiłam temat kontynuować i dzisiejszy post będzie swego rodzaju "preludium". W tej kwestii zawsze warto uświadamiać a moje uświadamianie ma tę moc (jak w bajce), że walkę z trądzikiem znam z autopsji i to nie tę epizodyczną a długotrwałą, wieloletnią, okraszoną potem, krwią i łzami w sumie też :)
Cierpię na zaburzenia hormonalne, ale czy to oznacza, że tak naprawdę jedynym wyjściem jest ostra farmakoterapia z szeregiem działań ubocznych?
Na szczęście nie do końca. Odpowiednio ukierunkowana pielęgnacja też może wiele zdziałać a w połączeniu z dietą i leczeniem (nawet nie do końca destrukcyjnym) wyprowadzi nas na ludzi.
Takich mało-pryszczowych :)
Przyczyny powstawania trądziku
1. Hormonalne (u mnie na bogato - leżą tarczycowe jak i płciowe).
2. Genetyczne.
3. Niewłaściwa dieta (wciąż tak często bagatelizowana) oraz styl życia.
4. Stres (ma destrukcyjny wpływ na cały organizm i niestety na powstawanie bądź zaognianie stanu zapalnego również).
5. Brak higieny.
6. Nieodpowiednia pielęgnacja.
7. Stosowane farmakoterapie.
Jak najczęściej powstaje trądzik?
W skrócie zobrazuje nam to ta krótka i jakże zrozumiała grafika:
Źródło:http://swiatlemwtradzik.pl
Jak widzimy przebiega to dość prosto:
1. Nasze gruczoły łojowe produkują nadprogramową ilość sebum (to wskazuje jednakże wyłącznie, że mamy skórę tłustą, nie zawsze musi iść w parze z trądzikiem).
2. Skład naszego sebum jest nieprawidłowy (i to np. odróżnia skórę tłustą od tłustej ze skłonnością do trądziku).
3. Następuje nadmierne rogowacenie mieszków włosowych i to nie tylko przy ich ujściu. Potrafią też bowiem złuszczać się komórki wewnątrz samego kanału gruczołu łojowego.
4. Z uwagi na nieprawidłowy skład naszego "ułomnego" sebum działa ono jak klej - tworzy skupisko wszystkich nadmiernie zrogowaconych komórek zamiast swobodnie wypływać na powierzchnię skóry nie czyniąc szkód. Namnażają się bakterie, rozwija się stan zapalny i mamy gotowych nieprzyjaciół na froncie.
Wiemy co to jest, znamy przyczyny, widzimy jak nasze "upośledzone" sebum niszczy nam życie.
Jak leczyć to ustrojstwo?
No właśnie. I tutaj możemy spotkać się ze znaczącą trudnością a sama odpowiedź nigdy nie będzie jednoznaczna i jednakowa dla każdego.
Niestety - sebum może i ułomne, ale potrafi być sprytne. A jego "bękarty wojny" tym bardziej.
Wizyta u lekarza często wiąże się z przepisaniem leków zażywanych wewnętrznie. Endokrynolog w przypadku np. niedoczynności tarczycy zaleci kurację lewotyroksyną, której raczej nie możemy sobie odmówić jeśli już takie rozpoznanie chorobowe się pojawiło. Natomiast u ginekologa możemy spotkać się z lekami antyandrogennymi (możemy np. otrzymać radosną receptę na jeszcze radośniejsze tabletki antykoncepcyjne) zaś u dermatologa z antybiotykami lub nawet retinoidami.
Wewnętrzne leczenie jest bardzo ważne. Sama jednak wiem po sobie, że zarówno antybiotyki czy tabletki anty mogą zadziałać na nasz problem doraźne, stosunkowo krótkoterminowo, zaś spustoszenie jakie wywołują w naszym organizmie (mowa chociażby o układzie pokarmowym) już takie krótkoterminowe nie jest.
Przechodziłam kilka krótkich, pojedynczych kuracji antybiotykami. Kończyłam z bólami brzucha, odruchami wymiotnymi i...zagrzybieniem układu pokarmowego.
Działanie na trądzik - żadne. A uwierzcie mi - w swoim życiu z niejednego antybiotykowego pieca jadłam chleb.
W ubiegłym roku, po 8 latach odstawiłam tabletki anty i okazało się, że mój organizm radzi sobie bez nich w porządku - od momentu odstawienia na jajnikach nie pojawił się jakikolwiek torbiel (choć taka była obawa z uwagi na podejrzenie u mnie zespołu policystycznych jajników).
Moja cera jednak pozostawia wiele do życzenia, więc zaparłam się w sobie i chcę ją wyprowadzić innymi metodami niż wewnętrznym, permamentnym zatruwaniem.
Jak za chwilkę Wam przedstawię - jest na to nadzieja i sposoby :)
Dieta i styl życia
O diecie nie będę się wyjątkowo rozpisywać. Chcecie wiedzieć jak to w skrócie wygląda u mnie? Bezmleczna, bezglutenowa, nieskowęglowodanowa. Chętnym przypominam o wpisie, w którym wskazywałam co ja tak naprawdę jem.
Poza dietą staram się prowadzić w miarę zdrowy tryb życia - piję dużo płynów składających się w większości z wody i herbat (oj jak ja uwielbiam herbaty), pilnuję żeby się wysypiać, nie palę papierosów a po alkohol sięgam okazjonalnie.
Regularnie ćwiczę.
Czy myślicie, że to są wyrzeczenia?
Uwierzcie mi, że nie :)
Zdrowa kuchnia wyjątkowo mi posmakowała, uwielbiam dużo pić (jak to brzmi...), jestem śpiochem, nie lubię smrodu papierosów a ćwiczenia sprawiają mi radość i pozwalają odreagować wszelkie stresy.
Ukierunkowana pielęgnacja
1. Dbamy o higienę, stawiamy na dokładne codzienne oczyszczanie. Na brudnej buzi możemy pomarzyć o jakichkolwiek efektach prowadzonych kuracji.
2. Zmniejszamy ilość wydzielanego sebum, w czym pomoże nam np. picie herbat ziołowych w postaci mięty pieprzowej, pokrzywy czy wierzbownicy drobnokwiatowej (mój faworyt!) lub olejów jak np. lnianego, z wiesiołka lub czarnuszki. Pomocna w tym punkcie może być również suplementacja cynkiem (nie permanentna).
3. Staramy się zmienić skład naszego "ułomnego" sebum a w tym pomogą nam np. stosowane zewnętrznie oleje, które są bogate w kwas linolowy i tutaj prym wiodą np. olej z czarnuszki, wiesiołka, konopny, z krokosza barwierskiego czy z pestek winogron.
4. Dążymy do zmniejszenia nadmiernego rogowacenia mieszków włosowych poprzez złuszczanie. W tej roli sprawdzą nam się kwasy (np. AHA, BHA, PHA, azelainowy), retinoidy (najostrzejsza artyleria), regularne peelingi mechaniczne i enzymatyczne.
5. Działamy antybakteryjnie i przeciwzapalnie za pomocą np. osławionego olejku z drzewa herbacianego, oleju tamanu, trikenolu, wyciągu z oczaru wirginijskiego, szałwii, tymianku czy wspomnianego kwasu azelainowego.
6. Staramy się nie prowokować skóry do wystąpienia stanu zapalnego - uważamy na to, co jemy, stosujemy sprawdzone kosmetyki a nowe wprowadzamy stopniowo, czytamy uważnie ich składy a także zwracamy uwagę na konsystencję, nie podrażniamy skóry, nie dotykamy jej w ciągu dnia, nie wyciskamy pojawiających się zmian, chronimy się przed słońcem kremem z odpowiednio wysokim filtrem, stawiamy na antyoksydanty i uczymy się relaksować a także panować nad stresem :)
Trądzik to nie jest łatwe zagadnienie. Nie pojawił się w przeciągu jednego dnia i na pewno w przeciągu jednego dnia nie zniknie.
Pozostaje nam opracować plan pielęgnacji, uzbroić się w cierpliwość i być dobrej myśli.
Jedno jest pewne - osoby ze skórą bezproblemową często nie mają takiej motywacji do zgłębiania wiedzy na temat pielęgnacji cery. My, trądzikowcy możemy na tym zyskać też w przyszłości. Pamiętajmy bowiem, że odpowiednia dieta, pielęgnacja czy złuszczanie nie tylko pozwolą nam wyleczyć trądzik, ale i zapobiegać przedwczesnemu starzeniu się skóry.
Nie wiem jak Wy, ale ja jakoś przestałam załamywać ręce...W końcu kiedyś człowiek musi się wyluzować i zrelaksować :)
Zdjęcia autorstwa J.: radicalis.fbl.pl
Czy Wy też borykaliście się lub wciąż borykacie z problemami skórnymi? Jak sobie z nimi radzicie?
Zdjęcia autorstwa J.: radicalis.fbl.pl
Cały czas bo mam mieszaną :P Ze skłonnościami do problematycznych gości na twarzy, a te cześto powstają w wyniku hormonów albo gdy zjem kawałek czekolady. Ale ostatnio jak łykam bratka w tabletkach, wszystko mam złagodzone totalnie, do tego hydrolat z oczaru, odpowiedni krem którego nie zmieniam od prawie roku czasu i wieczorem jeden taki koreański pielęgnacyjny rytuał.
OdpowiedzUsuńBratka też planuję uruchomić :) Na razie prym wiedzie wierzbownica :)
UsuńOd czasów młodzieńczych borykałam/borykam się z trądzikiem. Kiedyś wiadomo - były to zmiany w postaci wielkich, ropnych gul. Kilka lat temu zmieniłam dietę na zdrową i trądzik zaczął maleć, ale jeszcze nie całkowicie. Chyba z rok temu odstawiłam nabiał i teraz jestem zadowolona ze swojej cery. Oczywiście w niektórych miejscach pojawia się drobna kaszka, ale jest ona niewidoczna nawet z mniejszej odległości. Raz na jakiś czas wyskoczy pojedynczy pryszcz, ale mi nie przeszkadza. Skoro umiałam żyć ze zmasakrowaną twarzą to taki jeden niedołęga nie robi na mnie wrażenia :)
OdpowiedzUsuńTe ropne podskórne są najgorsze i dalej potrafią siedzieć mi na twarzy...No ale walczę :)
UsuńFajnie, że o tym piszesz. Niestety wciąż walczę z trądzikiem. Może nie mam ostrych stanów zapalnych na całej twarzy, ale wciąż wracają do mnie wypryski w niektórych miejscach. Być może to przez moje problemy z hormonami, ale głównie wydaje mi się, że stoi też za tym stres.
OdpowiedzUsuńStres potrafi namieszać i objawiać się w wieloraki sposób. Niestety jego destruktywny wpływ na twarz jest mi znany nie od dziś.
UsuńJestem zbyt leniwa na ćwiczenia, ale woda i herbaty wkroczyły do mnie z przytupem :)
OdpowiedzUsuńOgraniczyłam nabiał (a w sumie wyrzuciłam go z jadłospisu), sięgam po warzywa i owoce... ale trądziku nie mam i mam nadzieję, że już mieć nie będę!
Co ja bym dała za brak opryszczki (aktualnie mam 4 xd)
Wirusa opryszczki nie zaznałam, ale patrząc na obecny stan mojej cery mogłabym to skwitować "Jeszcze tylko tego by brakowało" ;)
UsuńKurczę, wykrakałam! Na opryszczki biorę już tydzień Heviran, ale chłopak zabrał mnie wczoraj na pizzę i dzisiaj wyglądam jak Biedronka :D oczywiście ulubiony ser feta poszedł w ruch :D
UsuńI to wszystko jesienne zawirowania hormonów?
Nie mam pojęcia już co to jest :/ Dietę trzymam, pielęgnacja ukierunkowana, wewnętrznie staram się wyregulować hormony...Jak to, co stosuję nie pomoże - 15.11. wizyta u dermatologa :)
UsuńMiałam, ale na szczęście wyleczyłam antybiotykiem. Od roku jest cera idealna, odpukać, bo zaraz wesele :P
OdpowiedzUsuńNo to dobrze, że dermatolog potrafił dobrać leczenie :) Antybiotyk stosowałaś zewnętrznie czy wewnętrznie?
UsuńTabletki + masc na recepte
UsuńRozumiem Ciebie, od bitych 18 lat z nim żyję i ze wszystkich dostępnych łykanych i smarowanych leków i dermokosmetyków pozostał mi tylko Izotek do spróbowania, ale nie będę się jego podejmowała. Wolę zaakceptować to co jest i dobrać pielęgnację by jak najmniej psuła cerę:) W końcu mam lata wprawy :D
OdpowiedzUsuńA retinoidy zewnętrzne stosowałaś? Jakiej generacji? :)
UsuńMam i nawet miałam to szczęście,że trądzik jakoś mnie oszczędził i kuracja LRP dała znakomite efekty:).Trzymam za Ciebie kciuki i sama nie wiem jak to się stało,że nie obserwowałam Twojego bloga?:)
OdpowiedzUsuńNo to rzeczywiście możesz mówić o szczęściu :) Ja walczę przeszło 10 lat i nie widać końca...
UsuńJa nie wiem jak mogłaś być taką hipokrytką xD
Taaa no cóż, mogę się tylko pod tym podpisać, a moim największym grzechem są ciągle zaniedbania w diecie :/ Bo reszta poza stresem, już nawet powili jest coraz bardziej ogarnięta :P
OdpowiedzUsuńJa do wszystkiego staram się przykładać a do diety to z wielką przyjemnością. Tylko co z tego jak i tak twarz żyje własnym życiem ;]
UsuńMi na trądzik pomogło suplementowanie witmainy A i cynku razem i to tak ruszyło sprawę i potem dieta wegańska i teraz w 90% trądziku nie mam :D Zdarza się jakiś mały wyprysk, tkai co nie boli i goi się ładnie, czasami jakaś gula ale to tylk ojeśli zjadłabym mięso czy ser czy inny 'zwierzakowy' posiłek. Nigdy nie sięgałam po żadne leki,a juz leci mi 13 lat z trądzikiem. Niestety mój układ pokarmowy mam zmasakrowany od wieloletniego stresu, ale po tej diecie się dużo polepszył to i z cerą lepiej.
OdpowiedzUsuńCynk i Wit. A niewiele mi niestety dają, biorę przeszło 2 miesiące a efektów jak nie było tak nie ma :( Na dietę wegańską nie przejdę, bo nie toleruję zbóż. Wysypuje mnie po nich od razu. Na samych warzywach zatem długo bym nie pociągnęła, więc jem mięso i jajka. Nabiału oczywiście nie ruszam :)
UsuńJa ze zbożami nie za bardzo, też mnie wysypuje po nich szczególnie po tych glutenowych :( Płatki owsiane mogę jeść i po nie sięgam często, rzadko kasza jaglana albo gryczana niepalona, ale to już od święta. Za to kocham soczewicę, ciecierzycę i wszelkei fasolki ktorymi zastępuję mieso i jajka, głównie jem to i warzywa :D
UsuńPo mięsie i jajkach leże i konam a na twarzy robią się okropnie bolące gule oraz stany zapalne, dopiero jak to odstawiłam to mi tądzik zszedł. Fakt że nadal go mam ale malutko i nie jest zaogniony, barszo lekki i często wcale go nie ma przez długi czas.
Niestety nadal mam problem z rozszerzonymi porami na czole i nosie i wszyskto tam włazi, a pomiędzy ustmai i podbródkiem zamknięte zaskórniki których nijak nie idzie wytępić, co jest bardzo frustrujące i stanowczo trądzikowi to nie pomaga.
Ja akurat grykę mogę jeść, więc przynajmniej tyle ;)
UsuńA na te rozszerzone pory to jakieś kwasy lub lekkie retinoidy mogłyby się sprawdzić. Tutaj już dieta nie pomoże, wiem po sobie :(
Wiem po sobie jak bardzo zdrowe odżywianie ma wpływ na moją cerę.. czasem wystarczy wafelek, kostka słodkiej czekolady (nie dotyczy prawdziwej gorzkiej), a rano już mam coś nowego na twarzy. Duże znaczenie ma również picie wody, unikanie bardzo ostrych potraw (z tym mam trudniej), unikanie alkoholu (i tak nie lubię) oraz papierosów (nienawidzę tego smrodu). Bardzo zwracam uwagę na higienę.. zmiana ręczników, poszewek.. W zasadzie wszystko o czym piszesz sprawdza się i u mnie.. choć specjalnej diety nie mam ;-)
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam :) Ja z unikaniem ostrych przypraw też mam problem, bo lubię mocno doprawione potrawy :)
UsuńA wafelków to nie jadłam chyba już wieki xD
Jak ja Bogu dziękuję, że nigdy nie miałam problemów z trądzikiem! Nawet w okresie dojrzewania ten problem mnie ominął...;)
OdpowiedzUsuń