W tym tygodniu na swoim profilu na Instagramie powołałam do życia dziwny twór jakim jest "Kudłaty Kołcz xD".
Skąd w ogóle wziął się na to zamysł?
Co spowodowało, że trzeba kolejnej wyróżnionej relacji aby opowiadać o pielęgnacji włosów (także tych kręconych)?
Wielokrotnie moje posty mogły dać Wam obraz jak wygląda moja pielęgnacja. Dawno nie było już nowości w serii "Kudłate SPA", bo moja pielęgnacja jest prosta i przewidywalna jak kolejny odcinek "Klanu" :) Może daleko jej do totalnego minimalizmu jaki przedstawiłam w poście pt. "3 x Color", ale w sumie niezbyt odbiega.
Włosy wyprowadziłam na prostą wtedy, kiedy przestałam z nimi kombinować. Wtedy to mogłam ocenić działanie każdego kosmetyku i dograć sobie plan pielęgnacyjny, który ma niemal niezmienną bazę a tylko chwilowa uważna obserwacja pozwala dostosować tę kropkę nad "i". O tej obserwacji i jej wadze w pielęgnacji mogliście przeczytać w poście pt. "Odżywianie i regeneracja włosów".
Żyłam tak sobie w tym blogerskim świecie zauważając, że przestają mnie powoli kręcić tutoriale na You Tube bądź IG - dziewczyny nakładają szereg kosmetyków w rozplanowanej wcześniej kolejności, niejednokrotnie nakładają je na włosy podzielone na niewielkie sekcje lub wręcz pojedyncze pasma. Wszystko trwa tak niebotycznie długo, że spokojnie zdążyłabym w tym czasie wciągnąć dużą pizzę.
Gdybym oczywiście mogła jeść kupną pizzę...
I nagle całkiem przez przypadek trafiłam na zdjęcie dziewczyny w fajnych falowanych włosach. Widać było ich potencjał nawet w stronę kręconych włosów. Wtedy przeczytałam, że jest zadowolona z efektu, mogłaby przy tym zostać, ale...nie ma ochoty poświęcać włosom 2 godzin przy każdym myciu i jeszcze między myciami.
2 godzin!
Nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Zapytałam jej jak to możliwe? Przecież da się pielęgnować włosy kręcone mniejszym nakładem pracy.
Wskazała, że nie.
Wskazała, że nie.
Dwie godziny to jest minimum - tak w końcu mówi dziewczyna na You Tube.
Szczerze zdębiałam.Zdradzić Wam sekret?
Mycie włosów zajmuje mi 30 minut.
Myję je 2 razy w tygodniu.
Czasem potrzebują porannego odświeżenia lub fryzury na 3 czy 4 dzień. Te czynności zajmują ok. 2 minuty.
Swoim włosom w tygodniu poświęcam zatem ok. 1,5 godziny.
To chyba powinno mnie deklasować jako blogerkę i włosomaniaczkę, prawda?
A jednak kiedy dodałam zdjęcie swoich "misternie" pielęgnowanych włosów po 10 km górskiej wędrówki otrzymałam ogrom szczerego entuzjazmu i szereg zapytań jak ta pielęgnacja wygląda.
Kobiety interesują się świadomą pielęgnacją włosów, co ogromnie mnie cieszy!
Ogrom materiału w tym zakresie robi wrażenie, ale znaczną jego część stanowi nakładanie na głowę połowy drogerii.
Raczkujący w pielęgnacji, którzy tak na dobrą sprawę nie wiedzą czy na pewno tego chcą, czy jednak wolą wrócić do Head & Shoulders i maski z GlissKura zazwyczaj w tym momencie zwijają żagle wracając do starych nawyków.
Rzadko kogo stać na zakup całej serii wypaśnych kosmetyków żegnając się przy tym ze znaczną częścią domowego budżetu.
Dlatego powstał ten pomysł a wraz z nim zapisana na stałe w profilu na Instagramie relacja, która będzie uczyć prostych podstaw w równie prosty sposób. I choć myślałam, że zostanie to wręcz odebrane jako "głupota" okazało się wręcz czymś świeżym we włosomaniactwie opływającym w kilogramy specyfików, co wnioskuję po ogromie otrzymanych przez kilka dni wiadomości.
Całuję Was,
Iwona | @hair.witch.project
Najważniejsze to znać potrzeby swoich włosów, wiedzieć co lubią. Moje niekoniecznie lubią naturalną pielęgnację i tego się trzymam, wybieram swoje sprawdzone i ulubione kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńJa szczerze mówiąc też obracam się wśród kosmetyków, które znam i wiem jak na mnie wpływają. Podobnie to wygląda przy wyborze półproduktów czy też kosmetyków do stylizacji. Obserwacja jest ogromnie ważna, co właśnie baaardzo dawno temu podkreślałam we wspomnianym tutaj poście :)
UsuńFajny pomysł :). Ja szczerze mówiąc, swoim włosom poświęcam na pewno mnie niż 2 godziny, ale w tygodniu, a mam je do pasa :P
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNo właśnie - dokładnie tak jest. U mnie obecnie dłuższe włosingi zdarzają się naprawdę rzadko choć kiedyś się w nich lubowałam, bo myślałam, że tylko takie potrafią coś zdziałać :D
skoro można "uczyć" ludzi jak żyć, to czemu by takich kołczy nie miało być w innych kategoriach, prawda? :)
OdpowiedzUsuńNo w sumie racja! :D
UsuńSzczególnie tych polskich, prześmiewczych i pisanych przez "k" xD
Ja totalnie nie umiem dbać o swoje włosy i poświęcam im hmm z myciem może 10 minut :/ Ale są proste i cienkie więc nic z nimi nie wymyślę :/
OdpowiedzUsuńOczywiście, że da się z nimi wymyśleć ;) To, że proste i cienkie to nie oznacza, że świadoma pielęgnacja nie wyciągnie z nich tego, co najlepsze :) Niejednokrotnie widziałam jakie cuda cienkowłose wypracowały <3
UsuńPodpisuję się pod tym rękami, nogami i każdym loczem z osobna. Juz nawet nie wiem ilu osobom tłumaczyłam że nie trzeba kisić swoich włosów godzinami w szalonej ilości mikstur i od kiedy sama zaprzestałam tak wariować z pielęgnacją to zaczęłam być zadowolona i osoby którym tak samo poradziłam także miały piękne efekty. Fakt że od jakiegoś czasu w internecie to kiszenie przeżywa swoją odnowę, ale chwała że są jeszcze osoby które pokazują ze można inaczej.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, Klaudia <3 No właśnie to macerowanie się godzinami trochę mnie przerosło i dlatego pomyślałam, że spróbuję wytłumaczyć tę pielęgnację po swojemu - a nóż ktoś skorzysta ;)
Usuń