Kwestia nakładania i zmywania odżywki wydaje się tak banalnie prosta, że pewnie większość z Was spyta po jakie licho tak naprawdę powstał ten post.
A jednak pomyślałam sobie, że nie zawsze to odżywianie z regeneracją jest tak znane i pewne w przypadku włosów kręconych, i nawet na tak prozaicznym etapie pielęgnacji możemy coś po prostu sknocić.
Odżywki a maski - czym się różnią?
Tutaj nie muszę się rozwodzić. Nawet totalnie niewłosomaniaczy typ osobowości kojarzy, że odżywka ma lżejszą konsystencję i jest po prostu czymś "codziennym" natomiast maska to wielka regeneracja (przez naprawdę duże "R"), wiążąca się nierzadko z pracochłonnym paradowaniem w czepku ze ściekającą po karku esencją.
Prawda jest jednak taka, że niemal każda odżywka może być maską, w zależności od tego ile potrzymamy ją na głowie i czy mamy zamiar jej mniej bogate wnętrze czymś...wzbogacić właśnie.
Ja w swojej kolekcji mam zarówno maski jak i odżywki.
W standardowej pielęgnacji, która ma miejsce w tygodniu, na ten etap pielęgnacji staram się i tak poświęcić trochę czasu - po aplikacji (której szczegóły zdradzę Wam kawałek dalej) nakładam na włosy folię choć na kilka chwil. W tym czasie myję się, robię herbatę albo...idę uprzykrzać życie mężowi czy to pierniczeniem, czy po prostu swoim widokiem w foliowej reklamówce z Biedronki :)
Na weekend staram się "włosingować", co wiąże się nie tylko z olejowaniem przed myciem, ale również przyłożeniem baczniejszej uwagi do odżywienia. Wtedy też w ruch idą odżywki bądź maski o treściwszej konsystencji (często po tuningu) a na głowie pojawia się nie tylko reklamówka z Biedronki, ale i wyjściowa turkusowa zimowa czapeczka.
Myślicie sobie, że słodko?
A co z odżywkami bez spłukiwania?
Każdy z Was, kto zapoznał się z treścią choć jednego "Kudłatego SPA" zauważył, że po myciu i spłukaniu odżywki a przed stylizacją pojawia się taki dość newralgiczny moment w postaci aplikacji odżywki, której już nie spłukuję.
Wielokrotnie spotykałam się ze zdziwieniem i pytaniami ponieważ ja...
Nie kupuję dwóch różnych odżywek - do spłukiwania i bez spłukiwania. Używam jednej i tej samej a najgenialniej w tej roli sprawdzają się wszelkiego rodzaju testowane przeze mnie Kallosy.
Przy aplikacji używam ich po prostu w mniejszej ilości, na ociekające wodą włosy, co i tak dodatkowo tę odżywkę rozcieńcza. W tej roli sprawdziłam każdego ze zrecenzowanych (i nie tylko) Kallosów i każdy się w tej roli spełnił - nigdy nie zaobserwowałam obciążenia, przetłuszczenia czy efektu "krowiego placka" :)Równowaga PEH
W tym momencie część czytelników pomyśli sobie: "No ja pierdziu - co blog to o tej równowadze PEH plotą!", zaś pozostali popukają się w głowę i wywnioskują: "Co ona znowu wymyśla?".
Nie będę Was tym tematem zanudzać - ciekawskim po wbiciu odpowiedniego hasła w wyszukiwarce Google wyświetli się szereg szczegółowych artykułów na ten temat. Ja tylko opowiem w skrócie.
Czym jest równowaga PEH?
Jest to dostarczanie włosom 3 podstawowych składników w przeciągu np. tygodniowego planu pielęgnacji a skrót odnosi się do:
1. P - Proteiny
2. E - Emolienty
3. H - Humektanty
Proteiny budują, Emolienty zatrzymują nawilżenie poprzez warstwę okluzyjną, Humektanty nawilżają.
Żeby stosować tę teorię w praktyce powinniśmy znać się na składach lub kupować gotowe, polecone przez innych ekspertów produkty.Jak jednak wiecie - o włosy dbać lubię, ale jestem leniwa.
Co zatem robię ja?
Kupuję odżywki/maski, które mają bogactwo 3 tych podstawowych składników w jednym. I najlepszym przykładem będzie dla Was mój ulubieniec wychwalany pod niebiosa czyli Organic Shop z miodem i awokado. Druga świetna odżywka, tj. Organic Shop z figą i olejkiem migdałowym też genialnie sprawdza się w tej roli, ja je stosuję zamiennie.
Czy jednak warto układać cały plan pielęgnacji, liczyć, spinać się i stresować czy przypadkiem aby nie runie cały mur mojego jestestwa jeśli dziś nie nałożę odżywki na bazie humektantów lub już gotowej, w pełni PEH-owej?
Nie.
Działam skrótowo - jak robi się puch i siano to zamiast protein nakładam coś nawilżającego (np. dodaję do maski miodu), jak się robią tłuste strąki - zwiększam podaż protein (np. dodaję do maski żółtko) i tyle :) Z emolientami przesadzić jest ciężko szczególnie, że ja je aplikuję najczęściej w formie olejów. Te nałożone przed myciem zostaną (o dziwo) dokładnie zmyte a te zabezpieczające końcówki na koniec stylizacji są nakładane w ilości, która wystarczyłaby Calineczce.
Poza tym pozostaje jedna istotna kwestia - równowagę tę dopasowujecie do siebie.
I koniec kropka.
Spotykasz włosomaniaczkę, gadacie o włosach, Ty się przyznajesz, że od miesiąca nie odżywiasz włosów niczym poza Kallosem Latte i dostajesz OPR, bo jakże to - A GDZIE RÓWNOWAGA?! :)
Otóż to, kochani - zawsze dopasowujemy metody pielęgnacji pod siebie a nie na odwrót. Ja swego czasu używałam np. 2-3 opakowania pod rząd wspomnianego Kallosa Latte bez udziału innych masek a moje włosy wyglądały cacunio.
Dlaczego?Włosy kręcone potrafią bardzo lubić proteiny. Moja niska porowatość tym bardziej pozwala na takie "proteinowanie" bez uszczerbku na wyglądzie włosa.
OK. No to co z aplikacją?
I tutaj pojawia się pewien szkopuł. Jeśli byłyśmy kiedyś prostowłose (albo próbowałyśmy nimi być) lub rozmawiałyśmy z innymi na ten temat to znamy metodę nakładania odżywki potocznie zwaną "jeb na łeb" :)
Na naszych lokach średnio się to sprawdzi, gdyż moment aplikacji odżywki jest tak naprawdę jedynym i najlepszym do rozczesania włosów. Jak bowiem wiemy - loków nie czeszemy na sucho. Osoby o luźniejszym skręcie (taki jak np. mój) nie powinny też przeczesywać włosów po aplikacji odżywki bez spłukiwania i stylizatorze. Może to zepsuć te nasze duże pukle, na których cały nasz włosowy świat się opiera. Mocniejszy skręt rządzi się odrobinę innymi prawami, ale tego z doświadczenia już niestety nie znam.
Ja nakładam pokaźną porcję odżywki, ale stopniowo, małymi partiami, starając się pokryć nią dokładnie wszystkie włosy a potem przeczesuję...palcami.
Tak - wielokrotnie wspominałam Wam w komentarzach jak i na Facebookowych grupach - moje włosy grzebień widzą tylko u fryzjera na podcięciu.
Czy z tego tytułu jestem brudasem o zaklejonych dredach z buszującymi małymi żyjątkami po głowie?Jak widać - nie :)
Zupełnie nie stosuję się do nazw "odżywka" czy "maska" - wszystkiego używam jak chcę :D
OdpowiedzUsuńNo to możemy przybić sobie piąteczkę :D
Usuńpiękne masz włosy :)
OdpowiedzUsuńteż lubię Kallosy jako odżywki b/s :)
Dziękuję :)
UsuńA jakie Kallosy sprawdziły Ci się najlepiej? :)
hi dear, i'm a new follower of your blog, can you follow me on my blog?
OdpowiedzUsuńhttps://amoriemeraviglie.blogspot.it/
Ja mam akurat proste włosy i tendencję do ŁZS, więc u mnie odżywki, których nie spłukuję wchodzą w rachubę tylko na końcówkach.
OdpowiedzUsuńMam te maski z Organic Shop i różne inne cuda zza wschodniej granicy, a teraz będę testować maskę Cosnature na bazie awokado i oleju z migdałów.
P.S. Masz przepiękne włosy!
Ja też staram się uważać aby odżywka, której nie spłukuję, nie dostała się na skalp. Niestety nałożenie jakiejkolwiek tylko na same końcówki to byłoby dla mnie za mało :(
UsuńCosnature to podobno świetna marka, ale ja się rozleniwiłam trochę w poszukiwaniu nowości kiedy te z Organic Shop tak kapitalnie się sprawdzają :)
Dziękuję Ci za miłe słowa :*
Czytam od dechy do dechy, ale jak widzę zdjęcia twoich włosów, to o wszystkim zapominam i tylko zazdroszczę, że moje nigdy takie nie będą :P
OdpowiedzUsuńNo eeej...Napracowałam się nad tym tekstem ;)
UsuńDziękuję Ci, ale proszę nie zazdrość, bo wypadną :P
Przepiękne masz te włoski :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci ślicznie :))
UsuńGdybym miała takie piękne włosy to bym im dogadzała ile wlezie i jak by chciały :DDDDD
OdpowiedzUsuńJa też bardzo często używam odzywki w formie maski :) i też lubię je wtedy doprawić :p
Odżywek bez spłukiwania nie stosuję wcale, moje włosy tego nie tolerują. Ale pomysł używania jak odzywki do spłukiwania normalnej odżywki uważam za genialny! Musisz to rozpropagować, bo często dziewczyny mają problem ze znalezieniem właściwej.
Dziękuję Ci kochana :*
UsuńJa uważam, że każdym włosom trzeba choć czasami dogadzać, wtedy mogą totalnie wypięknieć :))
Z tą odżywką postaram się jakoś rozpropagować :)
Ja tam odżywki czy maski zawsze aplikuję w ten sam sposób. I rzadko też patrzę na to ile mają być na głowie. Zważam jednak, żeby produkty nie miały zbyt dużo protein i oleju kokosowego. moje włosy ich nie lubią.
OdpowiedzUsuńNa czas trzymania akurat zwracam uwagę tak jak na skład czy dokładną aplikację ;) No i moje uwielbiają proteiny :D
UsuńRównież używam Kallosa na moje kręciołki, jednak nadal szukam dla nich planu idealnego. Najciężej mi przestać używać grzebienia. Nie potrafię się od oduczyć, ale staram się! :)
OdpowiedzUsuńMi odstawienie poszło szybciutko, na dobrą sprawę z mycia na mycie :) Daj sobie miesiąc a powinnaś zauważyć różnicę :)
UsuńDla mnie nie ma znaczenia, czy to maska, czy odżywka. Jeśli ma dobry skład, zostaje na włosach przynajmniej 30 minut :D
OdpowiedzUsuńNo i też odpowiednie podejście :D
UsuńCiągle szukam ideału bez spłukiwania, bo Kallosy jakoś łatwo mnie obciążają, tak samo jak balsam do ciała xd, ech te fale.
OdpowiedzUsuńA na zdjęcia napatrzeć się nie mogę! Jaka objętość i piękne odbicie od nasady <3
A wiesz, że balsamu do ciała też kiedyś używałam? :D
UsuńDziękuję za te komplementy :*
Bardzo pomocny post, ja mam lekko kręcone włosy i do tej pory używałam tylko olejków :\
OdpowiedzUsuńNa pewno skorzystam z twoich porad :)♥
https://aamissa.blogspot.com
Cieszę się, że tak uważasz :)
UsuńDaj znać czy moje rady przyniosły pozytywne skutki :))
Lubię mleczną i bananową wersję Kallos. Nakładam na włosy, zawijam turban i po godzinie spłukuję :) Ostatnio polubiłam maseczkę olejową Isany.
OdpowiedzUsuńBananową mam teraz :)
UsuńIsana nie sprawdzała się u mnie wybitnie, ale może dam jej jeszcze szansę :)
Też ta sama odżywka służy mi do I bez spłukiwania :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis, wiele cennych informacji <3 Kallosy nawet dobrze się u mnie sprawdzają
OdpowiedzUsuń