Anwen nikomu we włosomaniaczym świecie nie trzeba przedstawiać :) Dziewczyna robiąca kawał dobrej roboty i mająca na swoim koncie tysiące uradowanych kudłatych głów wypuściła na rynek swoją własną linię kosmetyków do pielęgnacji włosów.
I dobrze!
Dopracowane w każdym calu składy, charakterystyczne opakowania i niecodzienna klasyfikacja...Jakiś kosmetyk musiał w końcu trafić w moje łapki. Wybór padł zatem na jedną z masek, dopasowaną do mojej porowatości.
Jak to z nią było?
ANWEN Kokos i Glinka
OPIS PRODUCENTA
Twoje włosy są cienkie, oklapnięte u nasady i brak im objętości? To znak, że ta maska jest dla Ciebie! Intensywnie pielęgnuje, jednocześnie nie obciążając włosów. Dzięki zawartości glinki i odpowiednio dobranych do porowatości aminokwasów sprawia, że włosy zyskują objętość. Kwas hialuronowy i gliceryna zapewniają im dodatkowe nawilżenie, a panthenol je wzmacnia. Maska zawiera też optymalnie dopasowane do potrzeb Twoich niskoporowatych włosów oleje: kokosowy i babassu, które działają odżywczo i poprawiają elastyczność.
SKŁAD
Aqua, Cetearyl Alcohol, Kaolin, Behentrimonium Chloride, Cocos Nuciefera (Coconut) Oil, Glycerin, Orbignya Oleifera Seed Oil, Panthenol, Cysteine HCl, Arginine, Sodium Hyaluronate, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Parfum, Limonene, Citronellol, Geraniol, Linalool.
DOSTĘPNOŚĆ I CENA
Maska dostępna jest online w cenie 39 zł za 200 ml. Stacjonarnie jeszcze się z nią nie miałam przyjemności spotkać.
MOJE ODCZUCIA
Kosmetyk znajduje się w dobrej jakości plastikowym słoiczku z nakrętką o charakterystycznej i urzekającej szacie graficznej. Na etykietach podane mamy wszystko jak na tacy, łącznie z tym, iż produkt był testowany...wyłącznie na włosomaniaczkach :)
Maska ma bardzo treściwą, budyniową wręcz konsystencję - taką, jaką lubię najbardziej. Pachnie silnie cytrusowo i orzeźwiająco, ale nie wydaje mi się to aromat do końca naturalny. Po nałożeniu na włosy robi się delikatniejszy "w odbiorze" a delikatna nuta pozostaje także po wyschnięciu.
Nie powiem - miałam dość spore oczekiwania wobec tego kosmetyku. W końcu stworzony i wyprodukowany przez włosomaniaczkę dla włosomaniaczek :) Ze względu na stosunek ceny do ilości nakładałam maskę średnio raz w tygodniu pod folię na około pół godziny. Nie wymagała ona żadnego tuningowania a ze względu na bogatą konsystencję mogłam nałożyć ją w mniejszej ilości niż inne, standardowe maski. Częstsze niż cotygodniowe stosowanie nawet w przypadku moich włosów nie wchodziło w rachubę, bo po drugiej pod rząd aplikacji potrafiła obciążyć.
Po jej spłukaniu włosy odczuwalnie były inne - miękkie, gładkie a wręcz "lejące", co przy moich kręciołach naprawdę rzadko się zdarza. Dodatkowo po wyschnięciu wciąż można było je miziać bez końca a to wszystko bez puchu, który zazwyczaj idzie u mnie w parze z miękkością. Takie działanie odnotowywałam zazwyczaj. Zdarzało się jednak, że maska nie pozostawiała po sobie aż tak rewolucyjnej zmiany i wtedy włosy były w porządku, ale tą gładkość trzeba było nadrabiać jakąś odżywką bez spłukiwania.
Po jej spłukaniu włosy odczuwalnie były inne - miękkie, gładkie a wręcz "lejące", co przy moich kręciołach naprawdę rzadko się zdarza. Dodatkowo po wyschnięciu wciąż można było je miziać bez końca a to wszystko bez puchu, który zazwyczaj idzie u mnie w parze z miękkością. Takie działanie odnotowywałam zazwyczaj. Zdarzało się jednak, że maska nie pozostawiała po sobie aż tak rewolucyjnej zmiany i wtedy włosy były w porządku, ale tą gładkość trzeba było nadrabiać jakąś odżywką bez spłukiwania.
Chciałabym przetestować którąś z masek, ale cena... Mogłaby być trochę niższa. Czekam na jakąś promocję i kupuję do średnioporów. :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście rzeczywiście przekłada się to na ich dobrą wydajność, więc warto wypróbować :)
UsuńMiałam próbkę maski w saszetce i nawet była OK.
OdpowiedzUsuńJa postawiłam od razu na pełnowymiarowe opakowanie i nie żałuję :) Saszetki to jednak dobry pomysł na bardziej bogaty włosing...w podróży ;)
UsuńJa jeszcze nie miałam okazji nic poznać, ale nie powiem, ciekawią mnie :)
OdpowiedzUsuńMnie też długo ciekawiły aż w końcu uległam ;) Teraz jestem ciekawa jak będzie spisywał się olej :))
UsuńNie miałam okazji ich wypróbować, ale kusi mnie właśnie ta wersja, mimo, że nie jest przeznaczona do mojej porowatości :D Dość wysoka cena i brak stacjonarnej dostępności sprawił, że jeszcze się na nią nie skusiłam ;)
OdpowiedzUsuńA jaką masz porowatość? :) Ja świadomie wzięłam olej Anwen, który rzekomo nie jest do mojej porowatości. Skład miał jednak moim zdaniem najlepszy :D
UsuńZgadzam się, Anwen to guru włosomaniactwa :D Fajnie, że zdecydowała się na taki krok. Sama jeszcze nie próbowałam, bo zapasa kosmetyków woła o pomstę do nieba, ale na pewno kiedyś się spotkamy :D Narazie cierpliwie czytam recenzje :D
OdpowiedzUsuńHaha - zapasy rozumiem :) Ja nie mam skłonności do chomikowania, ale niestety odżywki i maski do włosów się wyłamują z tego schematu ;)
UsuńA myślałam, że kręcone włosy są raczej wysokoporowate :D
OdpowiedzUsuńW większości podobno tak, ale to jest indywidualne dla każdego przypadku :) Ja swoich włosów przed włosomaniactwem nie farbowałam, rzadko prostowałam itp. Po rozpoczęciu świadomej pielęgnacji bardzo szybko udało się więc zmniejszyć tę porowatość :))
UsuńMoje włosy źle reagują na kokos, więc musiałabym się rozejrzeć za inną wersją.
OdpowiedzUsuńNa szczęście masz jeszcze dwie wersje do wyboru :))
UsuńMiałam wszystkie 3 - kokos i glinka spisała się u mnie najsłabiej :) Uwielbiam wersję do wysokoporowatych włosów, ale ciężka jest i odrobinkę daję dosłownie, IDEALNIE nawilza :) Ta do średniej porowatości ślicznie skręt podkreśla, ale sporo proteinek ma.
OdpowiedzUsuńTa do średniej od samego początku do mnie przemawiała składem, chciałam wziąć ją dodatkowo, ale nie było na stanie :)
UsuńJak kiedyś jeszcze się skuszę na maski Anwen to właśnie na tą do średnioporów :))
Moje włosy nie lubią kokosa :/ Ale i tak w saszetce mam ochotę sprawdzić wszystkie :P
OdpowiedzUsuńMoje właśnie uwielbiają dlatego postawiłam na tę wersję :) Ale w saszetkach też bym potestowała wszystkie :))
Usuńwłaśnie kupiłam saszetkę dla włosów średnioporowatych i mam nadzieję, że zrobi coś dobrego z moimi włosami :D
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się spisuje, bo ona mnie mocno kusi! :)
UsuńMOze kiedys zrobie sowim włosom taką przyjemność :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie pogardzą :D
UsuńA ja wciąż jeszcze jakoś tak nie miałam po drodze, by kupić którąś z masek Anwen - chyba pora najwyższa nadrobić zaległości :D
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo ciekawa jakby sprawdziły się u Ciebie :)
UsuńLove the photos!
OdpowiedzUsuńxoxo
Lara
www.verylara.com
Nie miałam jeszcze nic od Anwen, ale planuję jakiś zakup w najbliższym czasie. Tak z czystej ciekawości. :D
OdpowiedzUsuńTrochę mnie ciekawią te produkty, ale z drugiej strony mam kilka tańszych ulubieńców do włosów, które sprawdzają się u mnie idealnie, wiec chyba na razie się nie skuszę na żadną maskę od Anwen.
OdpowiedzUsuńW pełni to rozumiem, sama lubię sięgać po sprawdzone produkty i coraz rzadziej stawiam na coś nowego ;)
UsuńCiągle zapominam o zakupie tej maski i wypróbowaniu :D
OdpowiedzUsuńJa miałam wersję do średnioporowców i była całkiem fajna. Ale mam też próbkę tej z kokosem i muszę w końcu wypróbować 😉
OdpowiedzUsuńKocham wszystkie kosmetyki, które zawierają kokosa :)
OdpowiedzUsuńNo to mogę zaśpiewać, że "mam tak samo jak Ty" :))
Usuń