Zbliżając się do podsumowania całego tekstu mogliście zauważyć, że zdecydowanie skłaniam się ku naturalnej stronie pielęgnacyjnej mocy.
Kropkę nad "i" tego przedsięwzięcia postawił właśnie dzisiejszy bohater.
Bielenda, Skin Clinic Professional, Super Power Mezo Serum
aktywne serum odmładzające na noc
(może jeszcze coś by się dało dodać do tej nazwy? Taka ona krótka...)
OPIS PRODUCENTA
Aktywne serum odmładzające skutecznie podnosi jakość skóry dojrzałej - poprawia jej jędrność, elastyczność, nawilżenie, strukturę oraz koloryt. Redukuje zmarszczki, opóźnia powstawanie nowych, doskonale wygładza, rewitalizuje komórki skóry, zmniejsza zaczerwienienia, dodaje skórze blasku.
EFEKT: skóra wygląda na młodszą - jest wyraźnie zrewitalizowana, ładnie napięta, gładsza, jędrniejsza, pełna blasku, aksamitna w dotyku. Przebarwienia, zmarszczki i szarość cery zredukowane.
Profesjonalne serum zawiera wysoką dawkę silnie odmładzających składników aktywnych.
- Retinol - mocny składnik przeciwzmarszczkowy, który skutecznie hamuje procesy starzenia się skóry. Stymuluje syntezę kolagenu oraz odnowę komórek, wygładza zmarszczki, głęboko ujędrnia i regeneruje skórę, rozjaśnia przebarwienia i plamy pigmentacyjne.
- Witamina E - znana jako Witamina Młodości skutecznie zabezpiecza skórę przed starzeniem. Głęboko nawilża, rewitalizuje i wzmacnia naskórek. Ujędrnia, uelastycznia, widocznie spłyca istniejące zmarszczki, hamuje powstawanie nowych.
- Liposomy Q10 - bardzo łatwo wnikają w komórki skóry, dotleniają je, aktywnie stymulują skórę do odnowy, skutecznie wygładzają zmarszczki, zapobiegają tworzeniu się nowych.
STOSOWANIE: wstrząsnąć przed użyciem. Kilka kropli serum wmasuj codziennie wieczorem w oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu. Stosuj samodzielnie lub jako bazę pod Aktywny krem odmładzający Skin Clinic Professional.
SKŁAD
Macadamia Intergrifolia Seed Oil, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Prunus Persica (Peach) Kernel Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Ethylhexyl Cocoate, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Tocopherol, Ubiquinone, Lecithin, Glycerin, Aqua, Parfum (Fragrance), Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
DOSTĘPNOŚĆ I CENA
Kosmetyk dostępny stacjonarnie w drogeriach, marketach oraz sklepach osiedlowych. Oczywiście bezproblemowo uda nam się go nabyć online. Cena kształtuje się mniej więcej na poziomie 25 zł za 30 ml.
MOJE ODCZUCIA
Na zakup serum zdecydowałam się po pozytywnym odbiorze analogicznego kosmetyku tej samej marki, ale w wersji z kwasem migdałowym.
Akurat był okres przejściowy - niby wiosna a w odbiorze jesień. Skóra wyglądała na taką, co potrzebuje porządnego zastrzyku zewnętrznych dobroci. Skusiłam się więc na to cudo w szklanej buteleczce z pipetą o miłej dla oka szacie graficznej. Serum dodatkowo jest opakowane w kartonik, na którym możemy zapoznać się z poezją producenta w takiej ilości, że zacytowany przeze mnie "opis" nie stanowi jej całości :)
Serum zaczęłam aplikować zgodnie ze wskazaniami producenta. Po kilku dniach nawiedził mnie wysyp pryszczy i to taki, z którym nie miałam od dawna do czynienia - czerwone, bolące, ropne gule w okolicach brody, policzków i czoła, które powodowały dyskomfort nawet przy uśmiechu.
Skojarzyłam tę całą nieprzyjemność z pogorszeniem wyników hormonalnych, szczególnie tarczycowych. Od jakiegoś czasu czułam się źle, włosy wypadają mi garściami, więc pryszcze w tym kombo nie wydają się niczym dziwnym. W oczekiwaniu na wizytę u specjalisty (koniec czerwca) postanowiłam odstawić większość kosmetyków i pozostać przy sprawdzonej, minimalistycznej pielęgnacji. Wykluczyłam przede wszystkim to serum uznając je za niepotrzebny dodatek przy obecnym stanie cery.
Jakież było moje zdziwienie kiedy po ok. tygodniu "obciętej" pielęgnacji, opartej w większości na składnikach naturalnych, wysyp uległ zmniejszeniu, przestały pojawiać się nowe zmiany a wszystko ładnie zaczęło się goić. Stwierdziłam zatem, że dam jeszcze jedną szansę dzisiejszemu bohaterowi, bo ten wysyp to przecież na pewno nie wina kosmetyku a zawirowań hormonalnych...
Niestety.
Serum za drugim podejściem stosowałam ok. 4 - 5 dni. Na pierwsze 2 gule nie zareagowałam i to był mój błąd. Obecnie moją brodę zdobią piękne czerwone gule, których nie można dotknąć i których najlepszy makijaż nie jest w stanie ukryć.
Poza samymi gulami zauważyłam również zapychanie porów które objawia mi się zazwyczaj po bokach nosa, w kierunku oczu i policzków. Obecnie znów zminimalizowałam pielęgnację, stosuję różne preparaty punktowo na wypryski, w tym niestety antybiotyki, bo obecni "przyjaciele" są bardziej oporni. Przygoda z tym kosmetykiem tylko utwierdziła mnie w przekonaniu aby znów rozpocząć romans z kosmetykami naturalnymi oraz półproduktami.
Moja Ocena: 1/5
Znam tylko wersję zieloną z kwasem migdałowym i dobrze się u mnie sprawdzała, ale po tę na pewno nie sięgnę. I tak mam wystarczająco dużo problemów ze skórą, nie chcę jeszcze nabawić się podskórnych wyprysków, które tak cieżko jest wyleczyć 😭
OdpowiedzUsuńTę z kwasem migdałowym też właśnie dobrze wspominam :)
UsuńZ podskórnymi jest zabawy co niemiara :/ Wciąż jeszcze się z nimi męczę a serum przestałam stosować już jakiś czas temu...
O widze pierwsza recenzje gdzie kosmetyk z Bielendy sie nie sprawdzil. Bede na niego uwazac, w sumie ciekawi mnie ta marka i bylam ciekawa czy rzeczywiscie wszytkie produkty to hity hihihi ;)
OdpowiedzUsuńZawsze musi być ten pierwszy raz ;)
UsuńWspółczuje, ja najszczęśliwszych nigdy nie miałam tego serum chodź pare razy miałam keczalupic na szczęście nie zakupiłam. Powodzenia w pielęgnacji:*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja tak miałam po tym kremie z Nivea co miał tak wysoko masło shea w składzie, aż myślałam że jestem chora tak źle wyglądała moja twarz. Ale żeby wiedzieć czy coś zadziała trzeba to wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPrawda, ale ja teraz boję się ryzyka czy się uda, czy nie :) Nigdy do tej pory tak skrupulatnie nie analizowałam składów ;) Staram się więc przewidywać skutki i kończyć z testami kosmetyków na chybił - trafił :)
UsuńOstatnio nie narzekam na stan cery, więc będę omijała ten produkt szerokim łukiem, żeby tego nie zepsuć.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :) Ja już na pewno po niego nie sięgnę. Możliwe, że i ogólna oferta marki przestała mnie "świerzbić" :)
UsuńJa obecnie używam zielonego serum z kwasem migdałowym i na moje przebarwienia sprawdza się genialnie. Właśnie miałam ochotę wypróbować to różowe ale chyba po Twojej opinii jednak się nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńW jego składzie niby nie ma nic takiego strasznego. Nie jest powiedziane, że zareagujesz podobnie, ale jednak mi to dało do myślenia i jak na razie od Bielendy będę starać trzymać się z daleka :)
UsuńDamn :/ Przykro mi, że skończyło się aż tak kiepsko. Bielenda generalnie nie wzbudza mojego zaufania, ale i tak sądziłam, że skład będzie znacznie gorszy! :D
OdpowiedzUsuńNo bo skład nie wydaje się zły bo to mnie trochę zmyliło. Części jednak nie znałam z autopsji i teraz... już znam ;)
UsuńKilka razy przechodziłam w sklepie koło tego olejku z zamiarem kupna i dobrze że tego nie zrobiłam :) ogólnie lubię Bielendę i nigdy krzywdy mi nie wyrządziła ale np. olejek do demakijażu oczy z Evree który jest tak zachwalany a twarz po nim miałam w 'kaszce', ale np. olejek z Joanny rewelacyjnie się sprawdza do mycia twarzy i nic się nie dzieje :) polecam!
OdpowiedzUsuńMożliwe, że Tobie krzywdy by nie zrobił, ale nie wiesz tego. Tak czy inaczej - potrafi ;)
UsuńJa demakijaż (pierwszy etap) robię zwykłym olejem, od miesięcy w tej roli sprawdza się u mnie lniany :) Do tych drogeryjnych coraz mniej mnie ciągnie :)
U Ciebie niezaciekawie... Współczuję, ale jesteś bogata o nowe doświadczenia! I teraz na pewno będziesz ostrożniejsza, jak i wiele innych kobiet po Twojej recenzji. :)
OdpowiedzUsuńPrzy radości trzyma mnie to, że czytelniczki będą mieć się na baczności no i że na szczęście cera poprawia się widocznie z dnia na dzień :) A to wszystko właśnie dzięki naturze :)
UsuńO kurcze! Dobrze wiedziec, bede omijac szerokim lukiem! :) :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czasem mogę się przydać :)
UsuńZdecydowanie się na ten kosmetyk nie skuszę. Okropieństwo
OdpowiedzUsuńA mi właśnie serum z kwasem migdałowym narobiło ogromnego ambarasu, po którym skóra nie mogła dojść do siebie:)
OdpowiedzUsuńCo Ty mówisz?
UsuńNieźle...Na mnie mimo, że działało w porządku to i tak pewnie do niego nie wrócę ;)
Sklad nie wydaje sie bardzo "chemiczny" natomiast zdecydowanie komedogenny. Przy takiej ilosci olejkow i dwoch tlustych emolientach trójglicerydach i estrze oleju kokosowego nie zaryzykowalabym nałożenia serum na skórę z tendencja do tradziku. Retinol w formie palmitynianu nie ma silnych właściwości przeciwstarzeniowych, raczej przyspiesza regenerację jak maść z witaminą A.
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, pozdrawiam Cię serdecznie:)
Wiesz...Płaci się za głupotę i ignorancję w analizie składu :/
UsuńNa szczęście Polak po szkodzie mądrzejszy a jak się weźmie pod uwagę rady takich guru jak Ty to już w ogóle :)
Dziękuję za miłe odwiedziny i również Cię pozdrawiam :)
Produkt zdecydowanie nie wypalił. DObrze, ze zrobiłaś o nim recenzje, będzie wiadomo przed czym nalezy uciekać :)
OdpowiedzUsuńDlatego mimo to, że nie mogłam na niego patrzeć bez chęci rozstrzaskania o ścianę poprosiłam J. o ładne zdjęcia i jeszcze miałam na tyle silnej woli by poddać je lekkiej obróbce :D
UsuńZupełnie nie mój kierunek pielęgnacyjny, więc nawet by mnie nie kusił. Współczuję, że musiałaś się tak namęczyć ze swoją skórą przez tego gagatka. U mnie wersja zielona niestety się nie sprawdziła, tzn. nie zaszkodziła, ale dla mnie to za słaby kaliber, moja skóra jest bardzo pancerna...
OdpowiedzUsuńNo widzisz - dopasowujesz produkty pod preferencje swojej skóry a mnie na pewien moment oślepiło i przez to...pokarało ;)
UsuńMiałam tylko zielone i jego się będę trzymać, o tym nawet nie myślałam i jak widać dobrze, współczuje tego bólu i wysypu...
OdpowiedzUsuńNo niestety - mądry Polak po szkodzie ;)
UsuńNa szczęście jest już lepiej :)
Ależ ono "super power" :/
OdpowiedzUsuńNa pewno po nie sięgnę...
No co prawda to prawda ;)
UsuńMiało być, że po nie nie sięgnę:D
UsuńZaczaiłam kontekst :))
UsuńNiestety nie każdy progukt Bielendy to hit, a już na pewno nie to serum ;/ U mnie niestety też się nie sprawdziło :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
O widzisz...No to widzę, że ostro jest z nim coś nie tak.
UsuńLubię produkty Bielendy, tego serum nie miałam, ale z zielonej serii owszem i chwaliłam sobie serum jak i pozostałe produkty z serii.
OdpowiedzUsuńZ zielonej serii poza serum miałam jeszcze tonik. Był fajny, ale nie jakiś niebywały ;)
UsuńNie fajne efekty u ciebie wystąpiły.. u mnie bielenda dobrze się sprawdza na szczęście ;) Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńNo niestety tutaj noga mi się powinęła...Jak Tobie pasuje oferta marki to tylko się cieszyć :)
Usuń