"Ciemna Rzeka" A. Indridason - udany powrót do skandynawskich zbrodni?

ciemna rzeka | książka | recenzja | kwiat

Gdy zobaczyłam konkurs na portalu Lubimy Czytać, w którym mogę wygrać całkiem dobrze zapowiadający się skandynawski thriller nie wahałam się długo i wzięłam w nim udział.
Przyjemnym zbiegiem okoliczności książka trafiła w moje rączki i zanim postanowiłam naruszyć jej powierzchowność - dokładnie obfotografowaliśmy ją z J. pełni nadziei, że wreszcie będę mogła dodać na bloga pozytywną recenzję.

 

Czy aby na pewno lektura spełniła moje oczekiwania?


ciemna rzeka | książka | recenzja | kwiat | kot

Opis fabuły


Trzydziestoletni mężczyzna zostaje znaleziony martwy we własnym mieszkaniu. Ktoś ranił go wielokrotnie nożem i poderżnął mu gardło. Nie miejscu brak śladów włamania. Denat jest ubrany w kobiecą koszulkę, a technicy odkrywają w mieszkaniu ślady rohypnolu, środka zwanego pigułką gwałtu. 
Dochodzenie w sprawie morderstwa prowadzi Elinborg, współpracowniczka Erlendura. Sprawa jest tajemnicza i zawikłana, podobnie jak przeszłość ofiary, choć zdaje się, że wystarczy przesłuchać głównych podejrzanych, a prawda wyjdzie na jaw...

Indridason mistrzowsko osadza makabryczną zbrodnię w świecie, w którym mimo wszechobecnych kamer i nieustannego bycia on-line - a może właśnie dzięki temu? - można z powodzeniem wieść mroczne, podwójne życie.

ciemna rzeka | książka | recenzja | kwiat | kot

Moje podsumowanie


Do książki zasiadłam z ogromnym entuzjazmem. Od dłuższego czasu nie miałam w rękach skandynawskiego kryminału a moi bliscy wiedzą jak ubóstwiam ten gatunek literacki.
Początek powieści niczego sobie - ciekawa zagadka, automatycznie w głowie próbujemy ją rozwiązać po swojemu. Troszeczkę wszystko nabiera tempa i...bum! 
Przez większość książki mamy okazję zasmakować jak naprawdę nudna bywa ta policyjna robota. Elinborg prowadzi dochodzenie stosunkowo nieudolnie i zamiast wykazywać się jakimś śledczym błyskotliwym umysłem - na własne oczy widzimy jak to wszystko krąży w kółko i akcja nie tylko nie nabiera tempa, ale je traci. Traci poprzez monotonne dialogi między główną bohaterką a świadkami czy jej przełożonym. Dialogami, które nic nie wnoszą do akcji za to genialnie usypiają czytelnika nawet w środku dnia po dobrze przespanej nocy...

Ja wiem, że mam dziwne upodobania w kontekście kryminałów. Nie kryję, że jestem zwolenniczką wartkich wątków, gdzie trup ściele się gęsto a śledczy wykazują się niespotykaną charyzmą i bystrością wszystkich sześciu zmysłów :) Jednak wielokrotnie trafiałam na pozycje, w których wszystko opierało się na jednym morderstwie a i tak oczu od lektury nie można było oderwać.
W tym przypadku ciężko ich...nie odrywać. Potwierdzeniem mojego negatywnego nastawienia do głównej postaci niech będzie fakt, że zagadka zostaje rozwiązana kiedy Elinborg zostaje zaczepiona przez osobę trzecią i poinformowana o wszelkich wydarzeniach a nazwisko mordercy podano jej na tacy.
Tak - przez całą książkę sama wpadała na pewne poszlaki, ale gdyby nie pomoc zewnętrzna wydaje mi się, że mogłaby tej zagadki nie rozwiązać nigdy.

Tym bardziej zatem opinia Sundey Times, iż ta książka to kolejny dowód na to, że A. Indridason jest jednym z najwybitniejszych pisarzy kryminalnych swojego pokolenia jest mocno przesadzona i nieprawdziwa.


Cóż - myślicie pewnie, że moje wymagania jak zwykle są wygórowane?
Niekoniecznie.
Wiemy, że to, co dzieje się w książkach czy filmach kryminalnych często nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości i dochodzenie to w większości nudna robota papierkowa i kręcenie się w kółko.
No ale kurczę - to jest książka! Tutaj można puścić wodze fantazji, zadbać o szczegóły czy choćby bohaterów z męskimi bądź damskimi cojones... W końcu mówimy o kryminale, nie o dokumencie.
Tutaj zdecydowanie brakuje bohaterom tej charyzmy i niestety czas poświęcony na tę lekturę mogę uznać za stracony.
Choć księgarnie posiadają obecnie jeszcze co najmniej kilka dzieł Pana Indridasona - na razie mnie do nich nie ciągnie.

ciemna rzeka | książka | recenzja | kwiat

Lubicie skandynawskie kryminały? Spotkaliście się z twórczością Arnaldura Indridasona?


Ocena: 1/5
Autor: Arnaldur Indridason
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Rok wydania: 2017
Oprawa: miękka

30 komentarzy :

  1. Szkoda że tak nie zbyt porywająco się zapowiada xd raczej po nia nie sięgnę. Mimo ze sama lubie kryminały;)

    grlfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O ciekawa jestem tej książki !
    Świetny wpis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale mi ciekawość co do twórczości tego autora jakoś przeszła ;)

      Usuń
  3. Ja nie przepadam za taką tematyką akurat :)

    OdpowiedzUsuń
  4. fabuła wydała mi się ciekawa. Szkoda, że nie warto po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też właśnie skusił opis fabuły i zapowiadało się naprawdę ciekawie...Niestety im dalej w las tym gorzej ;)

      Usuń
  5. Czytałam jego Zimny wiatr, niestety muszę przyznać, że wiele z zarzutów potwierdza się. Powinno być wartko, a czasami miałam wrażenie, za przesadza z zachowawczością bohaterów. Jasne nie jest to amerykański pisarz, ale jednak chciałoby się, żeby wciągnął bardziej, a zwłaszcza podkręcił tempo. Ale aż tak drastycznie źle tej książki nie wspominam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet przeczytałabym ten "Zimny Wiatr" dla porównania, ale kurczę...nie ciągnie mnie ;)

      Usuń
  6. Twoje recenzja niestety zniechęca do sięgnięcia po tą pozycję. Na szczęście na swoją kolej czeka u mnie stosik książek Mroza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Mroza planuję sięgnąć, bo jeszcze nie miałam okazji usiąść nad jego twórczością - aż wstyd! :)

      Usuń
  7. Kurcze, ja jakoś tak kryminałów nie lubię. Przeraża mnie, że nawet jeśli to nie jest prawdą, ktoś to wymyślił - strach się bać co siedzi w głowie takiego autora :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj taaam...To co siedzi w mojej jak ja lubię takie krwawe? :D
      A Ty jakie gatunki preferujesz najbardziej? :)

      Usuń
  8. Tego pana czytałam "Głos" i całkiem niezły był-tak na 3,5/5. Ja lubuję się w kryminałach, szczególnie skandynawskich, a teraz czytam "Para zza ściany".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś jeszcze dam mu szansę, zobaczymy ;)
      Ja skandynawskie uwielbiam właśnie - polecisz coś godnego uwagi? :)

      Usuń
  9. Ja uwielbiam tego typu książki.Uwielbiam twórczość Harlana Cobena

    OdpowiedzUsuń
  10. Kryminały lubię! Ale tego autora nie znam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Już dawno nie czytałam skandynawskiego kryminału. Mi szósty zmysł u śledczych nie przeszkadza, wolę błyskotliwych bohaterów, o ile przy śledztwie nie okazuje się, że używają zmysłu co najmniej siódmego i genialnie wpadają na rozwiązanie;) w tym przypadku jest wręcz odwrotnie i mnie też chyba ta książka by się nie spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam kryminały. Coben jest moim faworytem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak - Cobena uwielbiam choć dawno go nie czytałam :)

      Usuń
  13. Nice blog and your photos are stunning <3 Would you like to support each other? I have followed your blog through gfc, would love if you could follow back =)

    http://www.beautorgeousworld.com/


    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też gustuję w kryminalnych zagadkach :) Szkoda, że lektura nie sprostała twym oczekiwaniom, ale tak to czasem jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wymagania co do kryminałów, ale z drugiej strony naprawdę nie jest trudno im sprostać :) Nie spodziewałam się, że ta książka aż tak mnie zawiedzie...niestety :)

      Usuń
  15. Myślę, że po książkę jednak nie sięgnę.

    Kryminał, kryminałem a campanulajaka piękna

    OdpowiedzUsuń
  16. Mało kiedy sięgam po skandynawski kryminał, ale czasem się zdarzy.

    OdpowiedzUsuń

Hair Witch Project | beauty and lifestyle blog © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka