Mniej i bardziej popularne zabiegi pielęgnacyjne, które zamiast pomóc - zaszkodziły :) Część II – Cera.

łąka | trawa | makro | wrzosy | kwiaty
 
Jak widzicie - mimo urlopu udało mi się coś dla Was wypracować i mam nadzieję, że będzie to przydatne :)

Pierwsza część opowiadająca o włosach pojawiła się dość dawno a dziś mam polot aby Was zachwycić kolejną serią fantastycznych zabiegów pielęgnacyjnych, które nijak się u mnie nie sprawdziły. Tym razem czas na buźkę, więc nie przedłużając - od razu przechodzę do meritum nietrafionych metod pielęgnacji w odrobinkę sarkastycznym tonie :)


1. OCM (Oil Cleansing Method).


Popularna metoda oczyszczania cery, która swego czasu robiła wielką furorę na blogach jak i forach urodowych. Ma być dobra na wszystko - dokładnie oczyszczać, nawilżać, odżywiać, zapobiegać starzeniu się skóry. Potrafi pomóc nam pozbyć się wszelkich problemów począwszy od pryszczy i zaskórników na przebarwieniach kończąc. Ciekawe czy jeszcze krawaty wiąże i przerywa ciąże :)
Zabieg dość praco- i czasochłonny jak dla mnie, ale dałam mu szansę. Robiłam wszystko tak, jak zalecano, podstawę stanowił olej rycynowy w odpowiednio przewidzianym stężeniu.
Nie pamiętam kiedy miałam takie piękne czerwone gule na twarzy jak po spotkaniu z tą metodą ;) Oj na wiele lat zraziła mnie ona do jakichkolwiek olejów w pielęgnacji twarzy. Cóż z tego, że przez 2 tygodnie zapobiegała starzeniu się mojej skóry jak potem tylko namarszczyłam się tej twarzy podczas pozbywania się nieprzyjaciół...:)

łąka | trawa | makro | wrzosy | kwiaty


2. Olej rycynowy jako krem na noc.


Był kiedyś na popularnym forum urodowym wątek, który dotyczył sposobów Azjatek na piękną cerę. Nie wiem czy rzeczywiście stosują one olej rycynowy w tej formie, ale efekty poszczególnych użytkowniczek zachęciły mnie do natychmiastowego wypróbowania tej metody. Dodatkową mobilizacją były moje wszędobylskie oczywiście pryszcze :)
Po pierwszych dwóch nocach wydawało się, że widzę progres i byłam tak szczęśliwa jakbym trafiła na magiczną fasolę albo inne cudo. Niestety...Była to chyba bomba z opóźnionym zapłonem - po kilku aplikacjach skóra była jednocześnie sucha i niewiarygodnie błyszcząca. I uwierzcie mi - to nie jest ten piękny naturalny blask do którego dążymy w makijażu :)
Po jakimś czasie pojawili się jeszcze dodatkowi nieprzyjaciele (gdzie znaleźli miejsce?) i z wielkim żalem pożegnałam swoje rycynowe nadzieje.

 

3. Olej rycynowy na rzęsy.


Jeszcze raz pozostajemy w temacie tego oleju (nie, nie uwzięłam się na niego, naprawdę). Rzęsy to nie cera, ale zdecydowanie obiekt znajdujący się w jej obrębie :) 
Ileż to już razy mówiłam Wam, że z natury mam beznadziejne rzęsy. Owszem - są czarne i dość gęste, ale co z tego jak ich długość jest poniżej wszelkiej krytyki a to, co rośnie to od razu kieruje się w dół i za nic w świecie nie chce iść przez życie z podniesioną...rzęsą?
Próbowałam wielu kuracji mniej lub bardziej skutecznych i w trakcie gorszej kondycji finansowej przypomniałam sobie o tym babcinym sposobie. 
Sposób cudowny tak, że aż płakałam...niestety nie ze szczęścia.
Nabawiłam się zapalenia powiek i przez ok. tydzień widziałam prawie jak przez mgłę (nawiązanie chyba do poprzedniej nazwy mojego bloga :]). Aplikowałam olejek w niewielkiej ilości na różne sposoby. I nawet jeśli od razu była dalej od spojówki to wcześniej czy później tam zawędrowała i zaczynał się rzewny płacz :)

loki | włosy | kręcone | czarne | wrzosy | łąka | trawa

 

4. Peeling z płatków owsianych.


Bardzo fajny pomysł  na delikatne złuszczenie naskórka. Zabieg w 100% naturalny i zgodny z wszelkimi dzisiejszymi normami. Cóż mi w nim przeszkadzało? Na skórze w zasadzie zadziałał nijak - nie widziałam po prostu jakichkolwiek efektów jego użycia. O co zatem chodzi?
O nerwy :)
Ależ ja się nawściekałam i nawyklinałam kiedy płatki wymykały się i spadały wszędzie tylko nie do umywalki. Woda owsiana wpływała wszędzie - po rękach, łokciach, brzuchu...Pielęgnacyjnie szkody to nie wywołało, ale biorąc moją i tak wątłą odporność psychiczną postanowiłam więcej nie "ryzykować" :)

5. Pozostawianie nieprzyjaciół na froncie. Z polskiego na nasze - wstrzymywanie się od wyciskania pryszczy.


Tak, kochani. Teraz cały Wasz uporządkowany pielęgnacyjnie świat legł w gruzach :)
Jestem przykładem osoby, która nie może nie wyciskać pryszczy. Po prostu.
Mówimy oczywiście tutaj o tych najbardziej nieprzyjemnych, widocznych i gotowych do ukazania się światu białych nieprzyjaciół :) Oczekiwanie aż ten niecny dziad sam z niknie z mojej brody (oczywiście miałam pomocników kosmetycznych) potrafiło trwać nawet miesiąc (mówimy o jednej sztuce, serio). Cały czas był, potem odrobinę przyżółcony, potem odpadł i pozostawało widoczne zaczerwienienie a następnie przebarwienie. Co się okazało? Kiedy "gotowego kolegę" unicestwię sama od razu, potraktuję punktowo płynem odkażającym (pokroju Afrodyty Adonis) i w sprzyjających warunkach posmaruję na kilka godzin pastą cynkową - ranka znika po ok. 2 dniach a przebarwienie noszę może tylko kilka dni. A chodzenie z malutkim strupkiem jest dla mnie zdecydowanie bardziej komfortowe niż świadomość machającej prawie białej flagi ;)
Żeby jednak było jasne - nie każdy przyjemniaczek się do takiego procederu nadaje. Powinien być niewielki, niezbyt głęboki a wokół niego nie powinno być widocznego czerwonego stanu zapalnego. Z takimi lepiej nie zaczynać i takim też sama odpuszczam.

6. Olej kokosowy w pielęgnacji cery.


Niektórzy z Was pewnie wiedzą, że na temat oleju kokosowego mogłabym pisać peany, ody a nawet periodyki (byłyby nudne, ale co tam). Kapitalnie sprawdza się w pielęgnacji włosów, ciała, paznokci rzęs a odkąd dłuższy czas temu odkryliśmy z J. jego zalety w kuchni - nie sięgamy już przy gotowaniu po nic innego :) Żałuję tylko, że nie zrobię z niego dressingu do sałatki...Byłby on stosunkowo nieapetyczny i smalcowaty a szkoda.
Skoro zatem łączy mnie z tym gościem tak fenomenalny związek to nadszedł i czas kiedy próbowałam użyć go właśnie w pielęgnacji cery. Najpierw jako olejek od czasu do czasu (kiedy wyleczyłam już traumę po OCM i olejku rycynowym) co skończyło się zmasowanych atakiem białych jak on nieprzyjaciół. 
Potem okazało się, że wieloetapowe oczyszczanie cery jest dla mnie znośne i jednym z jego rodzajów jest oczyszczanie skóry olejkiem, który potem dokładnie się zmywa. Skoro zatem się go zmywa to nie powinno być problemu, prawda?
Był.
Może nie zaatakowało mnie stado białasów, ale zaskórniki i grudki zawitały bardzo szybko. Płacząc zatem rzewnie musiałam wykreślić kokosa z pielęgnacji twarzy a tak bardzo chciałam żeby był do wszystkiego...

 loki | włosy | kręcone | czarne | wrzosy | łąka | trawa

 

7. Zabiegi u kosmetyczki z użyciem wysoko stężonych kwasów.


Wiecie, że nie stronię od inwazyjnej pielęgnacji cery. Sprawdzają się u mnie chociażby retinoidy (jak np. Atrederm) czy też kwasy do użytku domowego jak migdałowy, azelainowy, mlekowy...Kiedyś Rodzicielka zafundowała mi zabieg u kosmetyczki, który miał pomóc pozbyć się moich problemów z trądzikiem i wspomóc walkę z nim.
Tak wspomógł, że je wypalił. Z resztą zdrowej tkanki (której nie było aż tak wiele).
Wyglądałam jak powód pożarniczej interwencji.
Zdaję sobie sprawę, że winą nie ponoszą same kwasy, ale zapewne "umiejętności" kosmetyczki. 
Ja jednak zraziłam się po tym na całe życie i zdecydowanie bardziej wolę mniej inwazyjne i wolniejsze w skutkach metody domowe...

 

8. Usuwanie wąsika za pomocą depilatora lub plastrów z woskiem.


O wstydliwym problemie usuwania wąsika pisałam Wam stosunkowo niedawno.
Dotyka on znacznej części kobiet. Ja także jestem zmuszona co jakiś czas go unicestwiać. No cóż - mając czarne włosy na łepetynie ciężko żeby nad wargą były one białe ;) Zdarza się zatem od czasu do czasu konieczność zrobienia małego "rachu - ciachu".
Chcąc zaoszczędzić na czasie i pieniążkach używałam do tego celu depilatora, który miałam w domu. Nie dość, że odczuwałam niemal każdy włosek osobno, który opuszczał moją twarz to niemal na własnych oczach mogłam zaobserwować jak po prawie każdym z nich pojawia się maleńki pryszczyk - zapalenie mieszków włosowych. 
A uwierzcie - próbowałam wszystkiego, peelingów, odpowiednich preparatów odkażających, łagodzących itp. zarówno przed jak i po.
Nic to nie dawało. Pryszczyki były do momentu aż wykiełkował nowy włosek. Czyli krótko mówiąc skóra wracała do siebie jak już potrzebowała kolejnej depilacji.
No czy to nie jest kretynizm? :D
Podobna sytuacja pojawiała się podczas usuwania włosków plastrami z woskiem. Nieważne czy robiłam to sama w domu, czy u kosmetyczki - stan zapalny mieszków włosowych murowany i jeszcze dodatkowo podrażniona skóra na większej powierzchni...Cudownie.

 

9. Przeciwtrądzikowe kuracje od dermatologów.


Ileż to ja się nalatałam po dermatologach. Nie potrafię zliczyć ilu mnie konsultowało. Wyleczyć potrafiło tylko dwóch - jeden horrendalnie drogi we Wrocławiu, który w pewnym momencie wyczuł chyba, że moi rodzice nie mają na co wydawać pieniędzy tylko na moje leczenie i przecholował z kuracją pozbywając się kury znoszącej mu złote jaja.
Drugi to mój aktualny, który podszedł do mojego problemu holistycznie - poczynając od wykonania badań, zmiany diety, trybu życia itd.
A to co było przed nimi i pomiędzy można nazwać istnym Armageddonem.
Byłam faszerowana coraz to bardziej wymyślnymi antybiotykami, które w pewnym momencie zagrzybiły mi cały przewód pokarmowy (i nie tylko) mimo odpowiedniej (zaleconej zresztą przez lekarzy) ochrony. Zewnętrznie miałam do czynienie z jeszcze większym spectrum lekarskich możliwości. Maści z antybiotykami, sterydami, alkoholem...Nie zliczę tego. Efekt ostateczny był jednak jeden - nie pomagało zupełnie nic poza stanami przejściowymi, działaniem punktowym itd.
Gdyby moi Rodzice otrzymali zwrot za moje dermatologiczne kuracje byliby dziś...bogatymi ludźmi :)

loki | włosy | kręcone | czarne | wrzosy | łąka | trawa

 

10. Aloes.


Wisienka na dzisiejszym torcie :)
Ileż to ja się naczytałam o zbawiennych właściwościach aloesu. Chciałam go stosować wszędzie, ale przede wszystkim jako kurację na twarz. A jak zrobić to najlepiej? Samemu wyhodować i użytkować w nieskończoność. W końcu żele aloesowe to taka furora...
Wybrałam się zatem do kwiaciarni, zobaczyłam jednego dość olbrzymiego przedstawiciela tej grupy sukulentów. Jak Pani florystka dowiedziała się, że jestem nim zainteresowana to zaklaskała w ręce i z całym osprzętowaniem (ziemia, donica ceramiczna, podstawka) odsprzedała mi go chyba za 10 zł.
Drałowałam z tym chochołem przez całe miasto a kiedy już odpoczęłam po tej przeprawie to zgodnie z danymi na forum - zastosowałam to złote cudo.
W tym przypadku reakcja skóry była natychmiastowa. Po około godzinie moją twarz oprócz pryszczy zdobiło czerwona pokrzywka :) Nie chcecie znać reakcji mojej Mamy - najpierw jak zobaczyła tego chochoła w domu a potem zerknęła na moją twarz...
No cóż. Dobrze, że okazało się, że jednak żele aloesowe zaczęły sprawdzać się u mnie świetnie tak, jak Wam opisywałam. Sama jednak nie będę się bawić w jego produkcję :)

 

A jak Wasze wpadki pielęgnacyjne? Też byliście tacy oporni na wiedzę jak ja i musieliście poznać smak porażki aby przestać ślepo wierzyć w forumowe mądrości? :)

57 komentarzy :

  1. Ubawiłam się przy tym tekście niesamowicie:P Większą część urodowych prób, które podjęłaś również wypróbowałam na sobie i również się u mnie nie sprawdziły. Olejki w pielęgnacji cery, rycynowy na rzęsach, kuracje dermatologiczne - ehh też zapewne byłabym dziś bogatą osobą gdyby nie one. Nie zgodzę się tylko co do punktu o wyciskaniu, powstrzymanie się od tego niecnego procederu ocaliło moją buzie od blizn i kolejnych fal nieprzyjaciół. Co do wąsika to tez miałam podobny problem, który zniknął samoistnie po tym jak pozbyłam się zmian zapalnych na skórze i bakterii, która je wywoływała. Powodzenia w dalszych zmaganiach z cerą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że nie jestem osamotniona w tych niepowodzeniach :)
      Uwierz mi, że tych nieprzyjaciół do wyciśnięcia jest niewiele, muszą spełniać szereg kryteriów :D Czasem jednak mam skłonności do zapędzania się i chcę się rozprawić z tymi, których pod żadnym pozorem ruszać nie wolno...Na szczęście udaje mi się już w większości nad sobą zapanować ;)

      Usuń
  2. Ha ha ha czytałam z przyjemnością 😜 Olej rycynowy za mną chodzi przez te wszystkie zachwyty, ale ciągle zdecydować się nie mogę 😜 Płatki owsiane zribilam raz i więcej tego nie powtórzyłam. Wyciskanie No cóż, oddam tym mądralom swoją skórę na tydzień, wtedy zobaczymy, czy będą się dalej tej teorii trzymać, bo mam niestety tak jak ty 👎🏻 Olej kokosowy to zło dla mojego całego ciała. Zabiegów u kosmetyczek się boję, w kwasy wolę bawić się sama 😜 Dermatolodzy to chodząca porażka życiowa, po 15 latach trafiłam na taką, która z grubsza ograniczyła mój problem 😅 Z aloesem mam na razie mieszane uczucia 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak bawisz się przy moich wypocinach :D
      Widzę, że mamy wiele wspólnego ;)
      Ja na szczęście teraz też znalazłam dobrą Panią Dermatolog :) Na jesień i zimę planuję batalię przeciwko wszelkim niedoskonałościom ;)

      Usuń
  3. Niestety nie wszystkie zabiegi pielęgnacyjne są dobre dla każdej cery, a już na pewno uważać trzeba gdy posiadamy tą, którą łatwo zapchać. Wiem to z własnego doświadczenia. Ja posiadam skórę trądzikową i metodę OCM uwielbiam, ale by u mnie działała muszę uważać na oleje, które znajdują się w produkcie myjącym.U mnie akurat olejek rycynowy na rzęsy spisuje się świetnie, ale wiem iż wrażliwe oczy mogą go nie tolerować. No i olej kokosowy jest super, ale nie dla osób z moją cerą. Nigdy bym się nie odważyła go na nią nałożyć. Też by mnie zaraz wysypało :) Aloes natomiast również jest chwalony wszem i wobec, ale niestety może uczulać i pewnie tak było z Tobą :( Niestety tak to już jest, że w doborze odpowiedniej pielęgnacji trzeba popełniać błędy, ale najważniejsze że już wiesz czego Twoja cera nie lubi i będziesz się od tego trzymać z daleka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety metoda prób i błędów trwała w moim przypadku długo ;) Myślę nawet, że za długo.
      Mam nadzieję, że już więcej nie narażę się na takie akcje...Za stara jestem xD

      Usuń
  4. Olejek rycynowy na wzrost włosów. Krzywdy mi nie zrobił, ale odechciało mi się z nim bawić :D a tak to chyba tylko kosmetyki polecane przez wszystkich a które akurat u mnie się nie sprawdziły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawa z olejkiem jest przednia ;) Szczególnie przy próbach wmasowywania go w skalp solo :D

      Usuń
  5. chyba masz bardzo wrażliwą cerę :)
    u mnie aloes króluje, olejek rycynowy dawał radę, kokosowy świetnie usuwał makijaż. Jedynie z pierwszą metodą też się nie polubiłam, bo sporo olei również mnie zapchało :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety masz rację. Jest tłusta, trądzikowa, wrażliwa i mega denerwująca ;) Po prostu jest jak ja, choć ostatnio trochę schudłam, więc już tak bardzo tłusta nie jestem xD

      Usuń
  6. Przyznam szczerze, że jestem w szoku oprócz owsianki. Ona faktycznie jest niewypałem, ale do reszty moim zdaniem troche drastyczne podejście. Przed stosowaniem olejów zawsze warto sprawdzić czy nadaje się on do naszej cery oraz firmę i certyfikat
    Ja przed zakupem kokosowego i arganowego długo sie nasiedzialam w Internecie nim sie na nie zdecydowałam całkowicie. Kokosowy świetnie działał na noc na twarz tak samo jak arganowy. Z Aloesem dziwnie sprawa wygląda. Ja jedynie mogę sie odnieść do Holika Holika, bo tylko w takiej formie używałam aloesu. Z samej roślinki raczej bym sie nie zdecydowała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam się rozpisywać, ale uwierz mi - daleka jestem od wydawania pochopnych osądów co mogą chociażby potwierdzić moje recenzje :) Olejów nie kupowałam pierwszych z brzegu, sprawdzałam producenta. Mam zaufanie do kilku i ich oleje są kapitalne, ale po prostu te rodzaje nijak się u mnie nie sprawdziły :)

      Usuń
  7. Przepraszam, że się smiałam ale nie z Twoich problemów tylko ze sposobu w jaki to opowiedziałaś. Iwcia niestety ja też jestem typem tak samo ciężkim do wszystkiego jak Ty ale właśnie próbuję się z metodą OCM i lubię żele aloesowe natomiast nie raz i nie dwa nacięłam się na słynne nowinki, które u mnie przyniosły odwrotny skutek od zamierzonego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten post miał wywoływać uśmiech na twarzy ;) Cieszę się, że mi się udało :)

      Usuń
  8. Ja bym w życiu nie użyła oleju rycynowego na całą twarz jako krem na noc - aż boję się co zastałabym rano w lustrze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się bałam, ale zaryzykowałam... całkiem niepotrzebnie ;)

      Usuń
  9. U mnie olejek na rzęsach to stały bywalec, jednak trzeba być bardzo ostrożnym przy jego stosowaniu. Wiem, jakie są skutki kiedy dostanie się on do oczu, więc nakładam go naprawdę starannie i małymi ilościami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nakładałam malutko i starannie różnymi metodami. I tak mi migrował xD

      Usuń
  10. Z tym wąsikiem to współczuję. Ja usuwam sama woskiem, ale na szczęście nigdy nic takiego u siebie nie zaobserwowałam poza chwilowym zaczerwienieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to tylko pozazdrościć...Ja woskiem usuwałam kiedyś u kosmetyczki i to uczulenie było masakryczne. Jej cudowne maści i pomysły nic nie pomogły :(

      Usuń
  11. Ja próbowałam olej rycynowy na rzęsy Ale wogole nie było efektu :/

    OdpowiedzUsuń
  12. A nie było tak, że olej do mycia twarzy Ci nie służył, bo to był właśnie rycynowy?
    Ja samego oleju nie lubię, ale robiony według przepisu zsk lub biochemiiurody (czyli z emulgatorem) dobrze mi służyły. Potem jakaś pianka, mydło czy żel i było super.
    Co do aloesu to mogła Cię podrażnić ktoras substancja zawarta w skórce (aloina, emodyna). Kosmetyki aloesowe są robione na bazie samego miąższu, skórki się w nich nie wykorzystuje, więc i nie zawierają tych substancji i pewnie dlatego Ci pasują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam różnych wariantów OCM, także z olejami niezapychającymi :) Odrobina oleju z pestek malin użyta w duecie z kwasem hialuronowym jest super, ale mycie nim twarzy powodowało zapychanie ;)
      O tych z emulgatorami słyszałam, ale skoro już znalazłam sposób oczyszczania, który mi pasuje to na razie przy nim zostanę aby nie zaogniać :)
      Aloes obierałam ze skórki dokładnie :)

      Usuń
    2. Rozumiem....
      OCM nie dla każdego, nie ma się co zmuszać :) tym bardziej, że masz sprawdzone metody.

      Usuń
  13. Beautiful photos, I like it. Great post.

    Follow for follow? :)

    https://alexandarstanisavljevic.blogspot.rs/

    OdpowiedzUsuń
  14. Aloes identycznie na mnie działa, ale mojej siostrzenbardzo pomagał.

    OdpowiedzUsuń
  15. Olej kokosowy nie jest zbyt zdrowy używany w kuchni. Poczytaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam. Najzdrowszy wśród olejów na moją kieszeń i łatwo dostępnych. Zresztą ile ludzi tyle specjalistów i opinii ;)

      Usuń
    2. Słonecznikowy na pewno jest na Twoja kieszen

      Usuń
    3. Przyjrzę mu się, dzięki za info :))

      Usuń
  16. Kochana ja nie na temat, ale używałaś żelu do włosów Syoss? Jeśli tak to lepszy on czy Czarna Rzepa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednego Syossa miałam, recenzowałam go nawet :)
      Totalny dla mnie niewypał :))

      Usuń
  17. U mnie metoda OCM sprawdza się świetnie. Też po jakimś czasie zaczęły wyskakiwać mi niespodzianki, ale to dlatego, że skóra się oczyszcza i w końcu bardzo się poprawiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co czytałam nie ma czegoś takiego jak proces "oczyszczania się" cery :) Wynika to po prostu z reakcji skóry na mniejszą ilość detergentów w pielęgnacji i początkowo cera produkuje niepotrzebnie taką ilość ochronnego sebum jak wcześniej;) Tak czy inaczej u mnie z każdym tygodniem było gorzej, więc w końcu się poddałam ;)

      Usuń
  18. This is so beautiful. I like your blog... kisses

    Follow for follow? <3

    https://style-ladies.blogspot.rs/

    OdpowiedzUsuń
  19. Kochana wiem, że nie na temat ale masz piękne zdjęcia! Cudowne klimatyczne. <3 Obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie, ocena zdjęć zawsze na temat bo to jeden z fundamentów tego bloga :)
      Te to akurat wyłącznie zasługa mojego J.

      Usuń
  20. Już mnie wystraszyłaś tym aloesem, ale dobrze że jednak wszystko skończyło się w porządku. Chyba żadnego Twoich nie do końca dobrych zabiegów nie testowałam, olej rycynowy na rzęsy stosuje co jakiś czas ale mieszam go z innym i nakładam w bardzo małych ilościach, nigdy nie miałam takich problemów jak Twoje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś po prostu mądrzejsza i nie próbujesz takich procederów ;)

      Usuń
  21. Jak jeszcze raz zobacze wpis o "cudownym oleju kokosowym" to sie przewroce. Przy czym na blogach czesto sa to wpisy profesjonalne, autorki zaznaczaja, komu kokos sluzy, a komu nie. Gorzej, ze o "cudach kokosa" ciagle wypisuja peany czasopisma poswiecone urodzie... Moje wlosy przypominaja po nim tluse, zmaczone straki. Jak charakteryzacja na brudna czarownice. I olej rycynowy tez byl dla mnie zupelnym niewypalem - nie widzialam rano na oczy po jego zastosowaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :)) To grozi Ci upadek, bo o oleju kokosowym i jego cudownych właściwościach jest wszędzie pełno ;)
      Ja akurat na jego działanie na pozostałych frontach poza pielęgnacją twarzy nie mogę narzekać :) Jednak wiele kobiet jest niezadowolonych z jego stosowania na włosy i często się mówi, że olej kokosowy albo się kocha, albo nienawidzi :) Najgorsze jest jednak to, że po prostu nie uwidzisz jak sama nie spróbujesz :) Np. wysokoporowate włosy powinny unikać go jak ognia a wielokrotnie okazywało się, że działał na te zniszczone sploty wręcz fenomenalnie. Niektórym wypłukuje się po jednokrotnym umyciu delikatnym szamponem lub nawet odżywką a inni nie mogą się go pozbyć szorując głowę ostrym rypaczem :)
      Z olejkiem rycynowym widzę podobne odczucia :D

      Usuń
  22. Iw, zacznij pisać książki będę je kupować ;D "A chodzenie z malutkim strupkiem jest dla mnie zdecydowanie bardziej komfortowe niż świadomość machającej prawie białej flagi" <3 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha - ok, zastanowię się nad tym choć nie wiem czy poza Tobą będzie ktoś chętny na ten obrzydliwie prawdziwy i wulgarny sarkazm xD

      Usuń
  23. Całkiem spory post z tego wyszedł :D Ja z OCM nie eksperymentowałam, bo od razu wydało mi się to podejrzane. Za to dałam się namówić na nakładanie różnych olei zamiast kremu na noc i tak skończyłam z pryszczem na pryszczu :O Kuracje dermatologiczne u mnie działają, ale ja mam na myśli maści - do tej pory naprawdę pomagały i nadal pomagają, teraz zostało tylko unormować hormony. Wąsik mam i boję się go wyrwać - pęsetą za bardzo boli, a wosk - też obawiam się zapalenia mieszków :/ ECH, MY, KOBIETY TO MAMY PROBLEMY...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślałam się, że Ty mnie zrozumiesz :D
      Z hormonami właśnie walczę i mam nadzieję, że nie będzie to walka z wiatrakami ;)

      Usuń
  24. Z tym olejem kokosowym miałam podobnie i juz więcej na twarz go nie użyję ;)
    Poza tym jakoś dużo wpadek nie miałam, bo moja skóra nie jest wrażliwa i zazwyczaj dobrze znosi większość rzeczy, ale jedną z gorszych rzeczy, którą kiedyś zrobiłam z cerą było pójście do kosmetyczki na oczyszczanie manualne twarzy. Było to sporo lat temu i na zabieg zapisała mnie mama widząc, że moja cera nie wygląda najlepiej, ale nie dość że podczas całego zabiegu się nacierpiałam, to po wszystkim było jeszcze gorzej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj oczyszczaną twarz miałam wielokrotnie i wiem co to za ból :(
      Mi jakoś wybitnie pogarszało stanu cery, ale niestety też nie poprawiało...
      Ten zabieg powinien zostać zakazany :/

      Usuń
  25. Och, gdyby moje wpadki z twarzą liczyć... chyba nie było by to byt długie, aż do momentu, gdy poszłam na studia :D 1. Ciągła opryszczka, 2. Prawie trądzik różowaty, 3. Przesuszona cera na maksa, 4. No oczywiście - wąs! (choć to już było szybciej xD)
    Dobrze że w zamian spotkało mnie tez coś dobrego :D
    Niebawem wybieram się na pierwsze oczyszczanie u kosmetyczki i powoli na kwasy, ale najpierw po drodze dermatolog, aż jestem ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Studia potrafią namieszać w życiu ;)
      Idziesz na oczyszczanie manualne? Nie chcę wywierać na Tobie negatywnej presji, ale uwierz mi, że to nie jest dobry pomysł :( Naprawdę - uwierz doświadczonej przez los koleżance :)

      Usuń
  26. Wyjątkowo wciągający tekst :-D Osobiście lubię OCM ale nigdy zawsze do tego używałam gotowców.. podobnie z aloesem. Przygód z dermatolegiem i kosmetyczką współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje porażki wciągają...Sporo ich w moim kosmetycznym życiu, więc to dobrze wróży xD

      Usuń
  27. z 5. zgadzam się w 100%, też wolę się tego pozbyć i mieć spokój!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ależ się uśmiałam :D Nie z Twojego nieszczęścia, broń Boże, a raczej z Twojego stylu, który uwielbiam :D Zdjęcia też piękne :) ❤
    Tym zapaleniem powiek mnie strasznie zaskoczyłaś! Nawet nie wpadłabym na to, że to jest możliwe po oleju rycynowym O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech ten sarkazm...staram się go trzymać na wodzy, ale czasem się wyrwie i potem masz ;)
      A na olejek rycynowy trzeba uważać, naprawdę :)

      Usuń
  29. Dlaczego zgadzam się z większością punktów? :D Myślałam, że tylko mi te "rewelacyjne rady" zaszkodziły, ale dobrze wiedzieć że jeszcze nie oszalałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też cieszy, że jednak nie tylko ja poległam w tej kwestii ;)

      Usuń

Hair Witch Project | beauty and lifestyle blog © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka