Litrowe pudło dobija już dna - czas zatem na kolejną recenzję maski Kallos :)
Jak się sprawdziła i czy spełniła moje wygórowane oczekiwania? Zapraszam ;)
Kallos Blueberry
rewitalizująca maska do suchych, zniszczonych
i poddanych obróbce chemicznej włosów
Dzięki zawartości wysokiej koncentracji Antyoksydantów, składników mineralnych i witamin, natychmiast rewitalizuje suche, zniszczone i poddane obróbce chemicznej włosy. Aktywny składnik czystego oleju Avokado dogłębnie odżywia włókna włosów oraz skórę głowy. Poprzez zastosowanie włosy staną się zdrowe, elastyczne i promiennie lśniące.
SKŁAD
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Persea Gratissima Oil, Parfum, Vaccinium Myrtillus Extract,
Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol,
Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl
Acetate, Pyridoxine HCl, Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate
Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone,
Methylisothiazolinone.
DOSTĘPNOŚĆ I CENA
Kallosy możemy kupić w sklepach i salonach fryzjerskich, ale od niedawna na stałe weszły do oferty Natury :) Oczywiście cały asortyment znajdziemy również w sieci :) Cena to ok. 12 zł za 1 l. Są również mniejsze pojemności, ale wypadają mniej ekonomicznie.
MOJE ODCZUCIA
Produkt otrzymujemy w moim ulubionym opakowaniu, czyli okrągło - podłużnym plastikowym słoju z nakrętką :) Pozwala nam ono na wydobycie pożądanej ilości kosmetyku, łatwe jej zredukowanie oraz zużycie do ostatniej kropli ;)
Szata graficzna ciekawa, przykuwa oko. Napisy są wyraźne, bez problemu odnajdziemy opis producenta jak i skład kosmetyku.
Konsystencja typowa dla Kallosów - budyniowa, treściwa o białym kolorze.
Zapach dość intensywny, świeży, przyjemny, Pozostaje ze mną jeszcze trochę po spłukaniu a gdy idę spać z mokrymi włosami - wyczuwam go jeszcze z samego rana :)
Stosunku ceny do ilości i wydajności myślę nawet, że nie muszę poruszać :)
Odnosząc się wreszcie do kwestii najważniejszej, czyli działania, warto zwrócić uwagę na skład, gdzie reklamowane przez producenta dwa główne składniki - olej awokado i ekstrakt z czarnych jagód znajdują się 4 i 6 miejscu w składzie. Ekstrakt z czarnych jagód niestety po zapachu, ale myślę, że i tak mogłoby być gorzej ;)
Odżywkę stosowałam wielorako tak, jak każdego Kallosa :) Służył mi jako pierwsze O w metodzie "OMO", jako drugie O trzymane na włosach ok. 1-2 minut, jako maseczka pod foliowym czepkiem trzymana ok. 20 - 30 minut oraz jako odżywka b/s pod stylizator. W każdej z tych ról produkt ten spisał się wyśmienicie :) Warto zaznaczyć, że moje włosy nie potrzebują jako takiej "rewitalizacji" - nie są zniszczone ani poddawane obróbce chemicznej. Są jednak kręcone i z natury suche. Potrafią wybrzydzać, ale tę maskę zaakceptowały w pełni :)
Kosmetyk pomagał w rozczesywaniu włosów a trzymany w formie maseczki pod foliowym czepkiem - nigdy nie uczulił ani nie podrażnił skalpu.
Podsumowując - na pewno maskę tę mogłabym polecić osobom z suchymi włosami. Nie gwarantuję efektu "wow" na włosach mocno zniszczonych, ale za taką cenę szkoda byłoby nie spróbować :) Jak dla mnie na pewno będzie ponowny zakup...jak tylko przetestuję wszystkie Kallosowe maski ;)
Moja Ocena: 5/5
A Wy miałyście do czynienia z maskę Blueberry? Jak wrażenia?
Macie swoich Kallosowych ulubieńców?
Całuję Was,
Iwona.
* link jest afiliacyjny - nie wpływa na cenę jaką płacisz, ale ja mam z tego procent
Ja na razie najbardziej lubię wersję algową :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam, ale niedługo czekają mnie testy :)
UsuńNie miałam jej ale po twoim wpisie czuję się zachęcona do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńKochana te Cotton Balls skąd są ? :)
___________________________________________________________
Jeśli możesz kliknij w linki w najnowszym poście, dzięki ;*
Cottonki są z Biedronki :)
UsuńWyglądają porządnie, następnym razem sobie je sprawię jak tylko pojawią się w ofercie :)
UsuńSprawdzają się, wytrzymały nawet kocie ataki :)
UsuńTej wersji jeszcze nie miałam :-)
OdpowiedzUsuńTeż jeszcze nie miałam tej wersji
OdpowiedzUsuńAvocado trochę puszy moje włosy, nie wiem czy u mnie by się sprawdziła;/
OdpowiedzUsuńMusiałabyś spróbować z mniejszą pojemnością :) A nóż będzie w porządeczku :D
Usuńwłasnie skończyła mi się maska kallos kreatynowa :) może teraz wypróbuję tej
OdpowiedzUsuńTej nigdy nie miałam. Obecnie czaję się na wersję bananową :D
OdpowiedzUsuńTej wersji nie miałam bo nie moge na nia trafica wydaje się dla mnie idealna :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej wersji, stosuję bananową :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale jakoś nie przekonują mnie Kallosy :D Może kiedyś się zdobędę na kupno :D
OdpowiedzUsuńMiałam maskę algową, kokosową, bananową i z jedwabiem. Są super, ale ja ostatnio z nich zrezygnowałam, bo pojemności są za duże i baardzo długo stoją u mnie na półce a ja lubię od czasu do czasu zmieniać produkty do pielęgnacji włosów. Ewentualnie czasem sięgam po mniejsze pojemności, też są dostępne. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.kosmetykiani.pl
Ja uwielbiam wielkie pojemności, bo naprawdę ich nie oszczędzam ;)
UsuńA u mnie Kallos bardzo słabo się sprawdza niestety :(
OdpowiedzUsuńTej maski nie stosowałam, ale zapowiada się bardzo obiecująco. Myślę, że spodobałaby się moim włosom i chętnie ją przetestuję :)
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno ją wypróbuję. Ciekawi mnie zapach :)
OdpowiedzUsuńChcę wypróbować Kallos, ale waham się pomiędzy Cherry, czekoladowym i tym z algami.
OdpowiedzUsuńCzekoladowy mam teraz - zapach upaja :)
UsuńTę maskę chętnie wypróbowałabym ze względu na zapach. Mam jednak jakiegoś pecha, i w każdym sklepie z Kallosami znajduję inne zapachy, a tego nie.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie kusi, jak skończę zapas to wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa jak do tej pory używałam jedynie wersję mleczną i była świetna, więc bardzo chętnie wypróbuję inne warianty w tym i tą :D
OdpowiedzUsuńCzaje się na tę maskę i czaję i kiedy wchodzę do Hebe i patrze, że są inne rodzaje oprócz tej serce mi pęka, że znowu nie jest mi dane ją wypróbować :P
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam :*
Jeśli polecasz ją osobą z suchymi włosami to z chęcią ją kupię, bo ja takie właśnie mam :-(
OdpowiedzUsuńPo złych doświadczeniach z wersję mleczną i keratynową boję się dać tej firmie kolejne szanse.
OdpowiedzUsuńMiałam i całkiem fajnie działała :) teraz mam Multivitamin i przyznam szczerze, że bardziej ją polubiłam niż jagódkę :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kallosy! Najbardziej Multivitamin i Banana :) Na Blubbery mam ochotę i kupię go jak tylko wykończę bananową siostrę ;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię małe Kallosy, bo tych litrowe nigdy się nie kończą :) Jagodowego nigdy nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam Kallosy do mycia włosów. Jak dotąd najlepiej sprawdził mi się w tej roli Hair Botox i Multiwitamina.Ale teraz kolej na Blueberry lub na Algi (zobaczę na co padnie wybór).Czasami daję też po umyciu (odżywką)na 2 minuty jako odżywkę.Uwielbiam je za działanie i za cenę.
OdpowiedzUsuńMiała maskę z Kollosa z jedwabiem taką niebieską :) Była dosyć ciekawa jak za taką cenę :)
OdpowiedzUsuńOsobiście wolę mniejsze Kallosy, bo jak dla mnie te litrowe słoje są wręcz piorunujące ;) Sama mam Blueberry i nie jestem w stanie jej wykończyć ;)
OdpowiedzUsuńAch moj ulubiony Kallos :-D będę go bronić :-D. W moim odczuciu jest świetny i co do włosów zniszczonych mogę Ci potwierdzic ze dziala równie dobrze ;-)
OdpowiedzUsuńja nie zachwycam się ich maseczkami;P
OdpowiedzUsuńEhh, kuszą mnie te wielkie Kallosy, ale nie wiem, czy dam radę zużyć całość opakowania :)
OdpowiedzUsuńPrzy Twojej długości myślę, że bez problemu :)
Usuńmaski kallos raczej nie zachwycają moich włosów , ta działa na nie okej ,ale to nie jest jakiś spektakularny efekt, po przejściach jutro bede wysylać paczkę do Ciebie ;) wybacz że musiałaś tyle czekać ;(
OdpowiedzUsuńSpokojnie, kochana :) Co się odwlecze to nie uciecze :D
Usuńnie miałam, ale wąchałam jak koleżanka zakupiła :P trochę mnie zapach rozczarował :( myślałam, że będą jagody, a to było nieokreślone, ale przyjemne coś :D
OdpowiedzUsuńUiwlebiam ją, zresztą jak wszystkie maski z Kallosa :)
OdpowiedzUsuń