Witajcie Kochani!
To się dopiero nazywa "zapłon" :) Prowadzić bloga prawie rok i nie poruszyć tematu ochrony przeciwsłonecznej, która rutynowo wpisała się w moją codzienną pielęgnację...
No cóż - lepiej późno niż wcale :D Zapraszam Was zatem na krótki przepis, na Wieczną Młodość ;)
O cudownych efektach regularnego stosowania filtrów chroniących naszą skórę przed promieniowaniem słonecznym słyszeliście i czytaliście pewnie nie raz i nie dwa. Do niedawna w naszym kraju popularne było ich stosowanie jedynie w okresie letnim jako ochrona przed oparzeniami słonecznymi. Mało kto zwracał uwagę i wierzył, że korzystanie ze słoneczka może nam przyspieszyć proces starzenia się skóry. Trwało to nawet wtedy, gdy ludzie doskonale poznali definicję słowa "fotostarzenie".
Sama osobiście wielokrotnie spotkałam ze stwierdzeniem, że przez stosowanie filtrów pozbawiam swój organizm naturalnego przyswajania wit. D i że wcześniej czy później zauważę negatywne tego skutki.
Dla ciekawskich - udowodniono już naukowo fakt, że wystarczy przebywać na słońcu ok. 15 minut i wtedy możemy przyswoić maksymalną ilość tej witaminy na cały dzień. Nie musi jej przyswajać twarz, mogą również inne części ciała. Jeśli zatem twarz posmarowana jest silnym filtrem, ciało możemy potraktować odrobinę o mniejszym faktorze. Promieniowanie i tak nas nie ominie, proces wchłaniania jednak wit. D trochę się przedłuży w czasie. Nie ma jednak takiej opcji aby faktor np. 20 czy 30 SPF całkiem zablokował możliwości wchłaniania dobrodziejstwa słońca :)
Wracając do kwestii czysto technicznych. Promieniowanie słoneczne dzielimy na trzy grupy:
* Promieniowanie UVC - najmniej dla nas szkodliwe, gdyż jest prawie całkowicie pochłaniane przez ozonową warstwę atmosfery, która otacza Ziemię.
* Promieniowanie UVB - penetruje nasz naskórek i skórę właściwą. W wyniku jego działania możemy doczekać się oczekiwanej przez nas opalenizny, ale ten typ promieniowania ma właśnie również działanie destrukcyjne - w jego wyniku możemy nabawić się oparzeń słonecznych, przyspieszyć starzenie skóry oraz spowodować powstanie nowotworów.
* Promieniowanie UVA - ze względu na długość fali to promieniowanie penetruje skórę jeszcze głębiej niż promieniowanie UVB - dociera do tkanki podskórnej. W małych dawkach nie powoduje zaczerwienienia skóry, ale w większych (a szczególnie w połączeniu z promieniowaniem UVB) może być odpowiedzialne z główne przyczyny uszkodzeń skóry związanych z promieniowaniem UV: fotostarzenie, nowotwory skóry, odczyny fototoksyczne czy fotoalergiczne skóry. Co ważne - natężenie tego promieniowania jest niezmienne od rana do wieczora a także niezależne od pory roku - zima jest tak intensywne jak latem.
Kolejny podział dotyczy filtrów. Mamy ich dwa rodzaje:
* Filtry fizyczne - związki, które nie przepuszczają promieniowania ultrafioletowego, działają na zasadzie...lustra :) Przykład to dwutlenek tytanu czy dwutlenek cynku. Chronią one przed UVB oraz częściowo przed UVA.
* Filtry chemiczne - związki, które pochłaniają (absorbują) energię niesioną przez promieniowanie słoneczne. Przykład to trisiloxan drometrizolu (handlowa nazwa silatrisol) i jego pochodne (chronią przed UVA i UVB), oktokrylen oraz butyl methoxydibenzoylomethane (Parsol 1789) - jeden z nielicznych związków chroniących przed UVA.
W zależności od składu kosmetyku - może on nas chronić dobrze przed UVB, ale UVA ma do nas pełny dostęp. Ważny jest zatem nie tylko wskaźnik SPF, ale również tzw. PPD.
Wszystko pięknie i ładnie, prawda? Niestety wiele osób rezygnuje z regularnego "filtrowania". Dlaczego? Wiele filtrów bieli skórę a nieczęsto zapycha pory...Ja również miałam z tym problem - przede wszystkim z zapychaniem. Sprawę ułatwiło jednak regularne złuszczanie twarzy i teraz żaden filtr mi nie straszny - wszystko się uzupełnia :)
Jesteście ciekawi jak "filtrowanie" zaczęło się u mnie? :) Wiele lat leczyłam trądzik, co już wiecie. Filtry stosowałam kiedy miałam kuracje kwasowe w klinice. Kiedy zakończyłam tam leczenie, przestałam również stosować filtry. Zauważyłam jednak, że nawet nie używając kwasów - słońce powoduje powstawanie jakichś dziwnych przebarwień na mojej twarzy. Wtedy też zaczęłam zapoznawać się z kwestią fotostarzenia od tej bardziej "naukowej" strony :) W końcu zaczął pojawiać się nawrót trądziku i zdecydowałam się na kwasy. Wtedy też już postanowiłam przy filtrach pozostać.
Dziś nie stanowi zatem dla mnie problemu mocniejsze złuszczanie w okresie jesienno - zimowym, bo filtry stosuję okrągły rok. W okresie wiosenno - letnim obowiązkowo jest to 50+ SPF (patrzę również wtedy na kwestię PPD), zaś od jesieni czasem używam nawet 30, jeśli zostanie mi z filtrów do ciała po lecie ;)
Na zakończenie - jeśli nadal nie przekonałam Was do stosowania filtrów, może zrobi to ten film, który swego czasu był bardzo popularny w sieci:
Pamiętajcie jednak, że nie należy wpadać w paranoję :) Możemy korzystać ze słońca, ale po prostu z rozsądkiem. Ja na przykład korzystam w okresie letnim z jego uroków i mimo bladej, trupiej wręcz twarzy, nie cierpię na niedobór witaminki D :)
A jak to wygląda u Was? Filtry stały się dla Was codziennością czy z jakiegoś powodu porzuciliście ich stosowanie? A może nigdy nie spróbowaliście?
Pozdrawiam,
Iwona.
BARDZO CIEKAWY POST. JA STOSUJĘ PRZEWAŻNIE 30 A NAWET 50 BO MOJA BARDZO JASNA KARNACJA TEGO POTRZEBUJE:) WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANA:)
OdpowiedzUsuńDziękuję - starałam się aby był ciekawy :)
UsuńTobie również życzę Wesołych Świąt :)
powiem Ci, że już od dłuższego czasu się zastanawiam nad sprawą filtrów do twarzy, myślisz, że w okresie zimowym gdzie większość czasu jestem w domu ale biurze to 15 wystarczy na buźkę ? Pozdrawiam i Wesołych!
OdpowiedzUsuńSzczerze? 15 SPF to często żadna ochrona. Mają je niby nasze drogeryjne kremy nawilżające, ale nie będę nawet zastanawiać się nad ich wskaźnikiem PPD...
UsuńJa bym proponowała 30 SPF. Potrafią być o wiele lżejsze w konsystencji niż 50 i w korzystnej cenie. Lekka konsystencja filtru 50+ często idzie niestety z wyższą ceną.
Spróbuj najpierw 30 :)
Ja sobie co roku obiecuje że zacznę stosować sumiennie ochronę przeciwsłoneczną i jak zwykle nic z tego nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńKorzyści z tego płynące naprawdę powinny Cię zmotywować :)
UsuńBardzo dobrze, że poruszasz ten problem w tej porze roku, bo niektórzy uważają, że filtry używamy tylko podczas upałów :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
Tak nas uczono od dziecka :) Na szczęście powolutku ta mentalność się zmienia :)
UsuńJa używam je jedynie latem, a jeśli chodzi o twarz to cały rok używam podkładu z filtem 15 :)
OdpowiedzUsuńMnie filtr 15 niestety nie ochroniłby przed przebarwieniami :)
UsuńCiekawy post;) Mój podkład do twarzy ma filtr przeciwsłoneczny 30 SPF wiec to moja stała ochrona i w lecie i w zimie;)
OdpowiedzUsuńJa często stosuje filtry, szczególnie latem ich sobie nigdy nie odpuszczam bo jestem z natury blada i lubię swoją bladość, nie chcę się opalać :D
OdpowiedzUsuńhttp://wszystkooczymmarzakobiety.blogspot.com/
Ja też lubię być blada :)
UsuńP.S. Jak to brzmi! :D
Jak świetnie to wszystko wytłumaczyłaś :) Zawsze myliło mi się UVA i UVB ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Cieszę się, że pomogłam :)
Usuńsuper post, u mnie tez o zmarszczkach na blogu :)
OdpowiedzUsuńogolnie slonce lubie, lecz sie nieopalam za duzo, wlasnie ze wzgledu na to, ze
to bardzo nie zdrowe dla naszej skory
Cieszę się, że się spodobał :)
UsuńNo cóż...temat zmarszczek dość istotny :D
Ja ogólnie jakoś zapominam na co dzień o filtrach...
OdpowiedzUsuńfiltr to podstawa ;-) kiedys nie zwracałam na to uwagi, ale dziś jestem na szczęśce mądrzejsza;p
OdpowiedzUsuńSandicious
"Mam tak samo jak Ty..." :D
Usuń