Witajcie w to jakże ponure popołudnie :)
Dawno nie było postu o tematyce książkowej a przecież ten dział również chciałam rozwinąć :)
W takie ponure popołudnia jak to za moimi oknami, nie ma nic lepszego niż zatopić się w dobrej książce pod kocem i z gorącą herbatką (najlepiej skrzypopokrzywą, która wzmocni nam włosy ;] ).
Dla mnie genialnym rozwiązaniem w takie dni nie jest beletrystyka czy romans...Najlepsze są wartkie i krwawe kryminały :)
Opis Trylogii Stiega Larssona powinnam zawrzeć w serii "Ulubieni Autorzy". W związku jednak z faktem, że w prezencie otrzymałam "tą czwartą część" autorstwa Davida Lagercrantza pt. "Co mnie nie zabije" postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu :)
Biorąc pierwszą część trylogii do ręki - nie mogłam się oderwać. Potem było coraz gorzej :) Wszystkie trzy książki przeczytałam w zaledwie niecały tydzień a uwierzcie mi - miałam pracę, treningi i mojego J. ;) Mimo wszystko musiałam czytać codziennie choć kilka rozdziałów a weekendy dla mojej rodziny były straszne - ja byłam totalnie nieobecna i oderwana od rzeczywistości ;) Czy to dobrze? Dla bliskich niezbyt, ale myślę, że na pewno dobrze świadczy to o autorze :)
Dzisiejszy post nie będzie z gatunku recenzji, gdyż opis akcji dziejącej się w tych książkach mógłby Was znużyć. Ocena trzech grubych tomiszczy na raz zostałaby pewnie przyjęta niepochlebnie, więc skoncentrujmy się raczej na krótkim streszczeniu odczuć związanych z tym dziełem :) We wszystkich częściach spotkamy się z wartką akcją, wyrazistymi postaciami, do których natychmiast mamy szansę zapałać sympatią oraz specyficznym stylem. Autor ten, aby zainteresować czytelnika, nie musi co drugą stronę "rzucać trupem" dla nadania akcji biegu. Fenomenem dla mnie jest trzecia część trylogii, w której znaczącą rolę odgrywa tocząca się sprawa sądowa...Sposób w jaki autor to wszystko ubrał, jak "zakręcił" i jak rozwiązał całą intrygę - fantastyczny. Po wielu latach czytania kryminałów zauważyłam, że często udaje mi się domyślić zakończenia lub chociażby jego części. Tutaj nie dość, że zakończenie potrafi zbić nas z tropu to jeszcze pomniejsze wątki, w trakcie książki, również potrafią nas zaskoczyć.
Naprawdę wielka szkoda, że ten autor nie będzie w stanie już nic stworzyć. Ogromna strata dla światowego czytelnictwa.
Pisząc jednak o dziełach Larssona trudno nie "zahaczyć" o ekranizację. Nie przeczę - pierwszą, którą oglądnęłam to była "Dziewczyna z Tatuażem", oczywiście z obsadzonym Davidem Craigiem w roli głównej.
Film wywarł na mnie pozytywne wrażenie, jednak brakowało mi tego "czegoś". Nie potrafiłam tego nazwać, było to dla mnie coś nieuchwytnego. Craiga uwielbiam i w tej roli również mi się podobał. Mimo wszystko coś było nie tak.
Swego rodzaju niesmak minął jednak po zapoznaniu się z ekranizacją całej trylogii produkcji duńsko - niemiecko - szwedzkiej :) Wreszcie Listbeth to była Lisbeth a Michael Nyqvist w roli Mikaela - genialny! Kto jeszcze nie widział - temu polecam z całego serca.
Co zaś się tyczy dzieła najświeższego, czyli ostatniej twórczości Daniela Lagercrantza.
Nie podoba mi się to.
Tak naprawdę mogłabym pozostawić komentarz tylko na tym jednym zdaniu :) Z uwagi jednak na moje gadulstwo - dodam od siebie coś jeszcze. Książka nie jest najgorsza. Jednak odkładając ją z powodu jakiejś innej czynności nie czułam potrzeby powrotu do niej. Mogłam po nią nie sięgać nawet kilka dni pod rząd. O czymś to świadczy, że jedno czytadło, wcale nie takie grube, czytałam przez trzy tygodnie. Normalnie to po dwóch rzuciłabym ją w kąt, ale był to prezent od J. - nie chciałam więc też mu zrobić przykrości i dobrnęłam do końca. Na szczęście po pierwszym zgonie jakoś stała się bardziej "znośna" ;)
Pokrótce - mało wartka akcja, postacie choć lubiane są jakieś bardziej "rozmemłane" a opisując ich reakcje, zachowanie czy wygląd - autor posługuje się podobnym słownictwem. Troszeczkę mało w tym, jak na mój gust, polotu.
Cóż...po prostu historia ta powinna być skończona wyłącznie przez Stiega Larssona. Fakt, że dzieło zostało dokończone przez jego przyjaciela, który niby zna jego styl i wie jak książka miała się zakończyć, nie zmienia faktu, że poza postaciami, które były mi znane z poprzednich części oraz swego rodzaju naukowych definicji, niewiele łączy się dzieło Lagercrantza z trylogią.
A Wy również lubicie spędzać ponure popołudnia z książką w ręce?
Miałyście okazję zapoznać się z twórczością Larssona i Lagercrantza? Jak Wasze odczucia?
Całuję Was,
Iwona :)
* Źródło zdjęć: grafika Google.
notkę doczytałam tylko do momentu gdzie piszesz o filmach bo kupiłam książkę nr 4 ale jeszcze jej nie przeczytałam :) pierwsze 3 części bardzo mi się podobały pomimo, że nie gustuje w takiej literaturze, jedynka była najlepsza, kolejne częśći delikatnie naciągnięte :)
OdpowiedzUsuńHehe - mówisz, że musiałam czytać połowicznie ;) O książce Lagercrantza wypowiedziałam się tylko co do odczuć - jakichś szczegółów nie zdradzałam :)
UsuńA co do trylogii to ja nie odczułam, że dwie są naciągane :) Ale ostatnio koleżanka powiedziała mi, że do jedynki siadała aż 3(!) razy, bo ją nudziła ;)
Po prostu każdy ma swój gust :)
Wstyd, oglądałam tylko film "Dziewczyna z tatuażem", ale myślę, że wszystkie 4 książki by mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńJaki tam wstyd - zawsze można nadrobić :)
UsuńWszystkie trzy czytałam i nie miałam pojęcia, że powstała czwarta :O
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię oświeciłam :D
UsuńNie znam tych książek, muszę je dopisać na listę książek do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto :) Mówię oczywiście o Trylogii :)
UsuńNie czytalam ale ogladalam :-) uwielbiam taki klimat :-)
OdpowiedzUsuńTak, jak ja :) A w książkach ten klimat jest jeszcze lepszy - może się skusisz? :)
UsuńCzytałam jedynie pierwszą część ;)
OdpowiedzUsuńA nie doczytałaś reszty, bo pierwsza Ci się nie spodobała? :)
UsuńTo chyba nie jest moja ulubiona seria. Spędzam jesienne wiczory z O.Henry, bo humour jest najlepszym sposobem na jesiennią szarość :)
OdpowiedzUsuńBrzydki Ptak Blog
Zapraszam do udziału w konkursie ! <3
Nie czytałam żadnego jego dzieła :)
UsuńMoże czas najwyższy nadrobić a nie wiecznie te mordy i odcięte kończyny :P