Witajcie! :)
Przychodzę dziś do Was z postem zdecydowanie włosowym :)
Czy nazwę "Kudłate SPA" wymyśliłam tylko po to aby wyróżnić się od blogerek posługujących się nazwą "Niedziela Dla Włosów"? Nie kochane - nie jestem pozerką :) Po prostu...całe liceum nazywano mnie "Kudłatą" no i niestety myślę, że to, co noszę na głowie bardziej pasuje do określenia "Kudły" niż "Włosy" ;) Poza tym często moje SPA odbywa się w inne dni niż Niedziela.
Stąd też wzięła się nazwa tej serii wpisów, którą mam zamiar kontynuować regularnie :)
Wracając do tytułowego SPA - postawiłam w ten weekend na laminowanie. Zabieg ten robiony w zwyczajny sposób więcej robi u mnie szkody niż pożytku. Dlatego też odkąd pierwszy raz spróbowałam innej formy tej metody, dzięki Oli z sophieczerymoja, staram się do niej powracać co jakiś czas :)
Zaczęłam zatem od paru godzin olejowania olejem lnianym, następnie połączyłam 1 łyżkę żelatyny i 4 łyżki gorącej wody, i dokładnie wymieszałam do całkowitego rozpuszczenia. Po połączeniu wody i żelatyny dodałam ok. 4-5 łyżek oleju roślinnego z niewielkim dodatkiem oliwy z oliwek (w oryginale Oli powinna być czysta oliwa i z nią efekt był zdecydowanie lepszy). Wszystko wylądowało pod reklamówką i czapką :)
Po ok. 40 minutach włosy umyłam szamponem Isana z mocznikiem i nałożyłam mieszankę odżywki Kallos arganowej z żelem lnianym (jeden z moich pielęgnacyjnych hitów!) i spłukałam po ok. 20 minutach. Do ostatniego płukania użyłam wygazowanego piwa z odrobiną wody :)
Co do stylizacji to krótko - odżywka Garnier Sekrety Prowansji, żel lniany i olej kokosowy :)
Efekt możecie zaobserwować na zdjęciu poniżej:
Teraz czas niestety przejść do drugiej części posta - bolączek ;)
Otóż przez dłuższy czas włosy ścinałam u jednej fryzjerki, której zaufałam niemal bezgranicznie. No i niestety - stało się. Pani za bardzo zaangażowała się w "nadawanie kształtu" i wysiepała mi tył tak, że wisiały takie trzy pojedyncze i smętne ogonki :/ Było to 4 miesiące temu. Od tego czasu 2 razy podcinałam włosy sama żeby jakoś choć optycznie "zagęścić" dół. Jestem zatem w okresie "przejściowym" i obecnie włosy prezentują się tak:
Na pierwszym zdjęciu część włosów została "zawiana" na przód :) Na drugim wszystkie odgarnęłam do tyłu.
Jak widać jeszcze czeka mnie trochę pracy żeby uzyskać rzeczywiście "kształt". Na szczęście tył ponownie zaczął się kręcić :/ Kiedy zostałam wysiepana - trzy wiszące strąki były proste jak druty i wyglądały jak doczepione do pokręconej góry :/
A jak Wasze przygody z fryzjerami? Również przyczynili się do jakichś Waszych "bolączek"?
Oj, podobnie miałam wysiepany dół, również wyglądał jak doczepiony i w ogóle nie chciał się kręcić, znam Twój ból doskonale. U mnie pomogło właśnie tylko podcinanie tej dolnej części po trochu, sukcesywnie ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak robię i powolutku widać efekty. Przed moimi 2 podcięciami wstydziłabym się tutaj wstawić ich zdjęcia, naprawdę.
UsuńDługo Ci zajęło naprawienie tego dołu? :)
Dokładnie to fryzjera miałam w czerwcu 2013, a w listopadzie 2013 już dół był ładny - ale najpierw cięłam co miesiąc tak po 1-2cm, a potem poszło na raz z 5 - już miałam dość:P
UsuńJa chciałam tak zrobić od razu za pierwszym razem ;) Od razu straciłam cierpliwość :P Stwierdziłam jednak, że będę mieć włosy przed ramiona i przy mojej pyzatej twarzy wyglądałabym delikatnie mówiąc niekorzystnie :D
UsuńJest całkiem dobrze nie masz co narzekać :) A co do fryzjerek- zgadzam się, na nie trzeba uważać.
OdpowiedzUsuńDajesz mi nadzieję :D Cieszę się, że aż tak bardzo nie przerażam :)
UsuńE no pewnie że nie przerażasz, ale wiem, jak to wkurza ;);)
UsuńFaktycznie, teraz jest lepiej :)
OdpowiedzUsuńAle nie idealnie :P ;)
UsuńO matko ile tego :) To ja już wolę mieć moje krótkie i cienkie :) Twoje bardzo mi się podobają, ale za dużo z nimi zabawy jak dla mnie - leniuszka :)
OdpowiedzUsuńZabawa była jednorazowa :) Laminuję naprawdę rzadko :)
UsuńNajczęściej wygląda to tak: olej, szampon, odżywka i do stylizacji żel z odrobiną kokosa :)
Jakie ładne te loki;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci <3
Usuńjak ja bym chciała mieć taki "kudłaty" problem na głowie .... :)
OdpowiedzUsuńtylko nazywałabym to po prostu "artystyczny nieład" :)
pozdrawiam serdecznie :)