Nadszedł czas najwyższy aby przedstawić moją największą kosmetyczną "bolączkę" ;)
Nie napiszę tego w formie Mojej Włosowe Historii, gdyż w nich najlepsze są nagłe zwroty akcji ;) Czyli jak z tych najbardziej zaniedbanych i nie dających już żadnych nadziei na poprawę uzyskać najpiękniejsze sploty na świecie :)
U mnie takich zwrotów nie było, gdyż włosów nigdy nie farbowałam, nie wygalałam, nie wyrywałam ;) Po prostu w wieku ok. 15 lat dowiedziałam się, że mój codzienny "hełm" to po prostu niewycieniowane loki...No cóż - było trochę zaskoczenia i niedowierzania, ale parę krótkich cięć wystarczyło aby moich oczom okazał się jakiś tam skręt ;) Potem to już tylko metodą prób i błędów dochodzenie co im służy a co nie...
No i wielkie życiowo - włosowe BUM, czyli wizaż.pl :)
Moje włosy są z natury koloru czarnego, który ma skłonności do "brudzenia i rudzenia". Radzę sobie z tym "podbijając" kolor mieszanką czarnej henny i indygo Khadi. Dzięki temu czerń jest głęboka i utrzymana w chłodnej tonacji.
Są również niskoporowate, kręcone, półdługie, dość gęste i grube.
Nie sprawiają wielu kłopotów, poza niemal naturalną u kręconowłosych, skłonnością do przesuszenia i puszenia. Ale i z tym da radę się uporać :)
Jak więc włosy prezentowały się na przestrzeni lat?
Tak wyglądały w 2008 r:
Photo by Gabrielle Kaziuk :)
Wtedy to moja stylizacja głównie opierała się na piance i żelu. Po jakimś czasie okazało się, że pianka im nie służy ;) Na zdjęciach tego nie widać, ale tylny "ogon" zdecydowanie nadawał się do sporego podcięcia, co też potem zostało zrobione. Nagle okazało się, że w miarę potrafią się kręcić bez większego wysiłku :)
Przedstawiam zdjęcie właśnie z tyłem włosów, skręt dorównał przodowi :) Na zdjęciu delikatnie spuszone, bez tego puchacza wyglądały jeszcze lepiej (2013 r.)
Obecnie trochę zyskały na długości, wiem też co im służy a co nie :) Uważam, że z kręconowłosych i tak jestem pewnego rodzaju szczęściarą :) Kiedy mam czas to je rozpieszczam - jeśli nie to po prostu po myciu na chwilkę nakładam odżywkę, spłukuję, wgniatam jej odrobinę razem z olejem kokosowym, pozostawiam do wyschnięcia (zawsze naturalnego) i da się z nimi wyjść do ludzi ;)
Tak się prezentowały w lipcu 2014 r., kiedy nad morzem nie poświęcałam im zbyt wiele czasu i uwagi ;)
Całkiem osobny wpis swego czasu poświęcę na pielęgnację i stylizację :)
Trzymajcie się ciepło :)
Piękne masz włoski :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :)
UsuńNo proszę kogo można spotkać w tych internetach :D ;)
OdpowiedzUsuńJak Ci się udało mnie znaleźć w tym "wielkim świecie blogowym"?
A tych pięknych włosów to Ci zawsze zazdrościłam! ;)))
Miałam nosa widzisz :) Aż od razu mi się zrobiło raźniej! :)
OdpowiedzUsuńA włosów nie zazdrość, bo wypadną :P
Ładnie się kręcą ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję - staram się ;) Ale nie zawsze jest z nimi łatwo, hehe ;)
UsuńBardzo ładnie się kręcą. Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSą i piękne kręciołki :)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie - to spojrzenie :D
Przynajmniej na jednym udało mi się nie zrobić krzywej miny :P
UsuńZazdroszczę koloru, naturalnie też pewnie jest piękny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Z tym naturalnym różnie bywa - przy nasadzie jest kruczoczarny (dlatego przy farbowaniu indygo nie widać odrostów), ale potem rudzieje tak dziwnie...i nie wiem czym to jest spowodowane ;)
UsuńPrzepiękne kręciołki. Jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie poczytam o pielęgnacji i stylizacji tych pięknych kręciołków :):)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam mieć kręcone ;)
OdpowiedzUsuńJa też xD Bo przez 10 lat miałam proste a potem przez 5 lat nie wiedziałam co się z nimi dzieje ;) Potem właśnie się dowiedziałam, że są kręcone ;)
Usuń