Górskie ambicje - niespełnione i całkowicie niepotrzebne.

 
Jestem górołazem.

Miłością do gór nie zapałałam jednak natychmiast - wręcz przeciwnie. Ciągnęło mnie do tego, co nie było na wyciągnięcie ręki. 
Morza. 
Kiedy moi rodzice organizowali kolejne górskie wypady ja zazwyczaj szukałam kolejnych wymówek aby nie brać w tym udziału.
 
Po kilkunastu latach pojechałam na niewielki okoliczny szczyt w towarzystwie J. i... zaiskrzyło. Spodobało mi się poczucie wolności, rześkie powietrze, spokój i satysfakcja po ukończeniu trudniejszego szlaku. Zainwestowaliśmy zatem w najtańsze górskie buty i zaczęliśmy przygodę.
 
góry | krajobraz | mgła | Beskidy
Autor: @ photosensitive_fury
 
Pierwsze wejścia nie były spektakularne, ale radość ze szlaków nie malała a wręcz przeciwnie. W końcu postanowiliśmy się zabawić w zdobycie tzw. "Korony Gór Polskich". Z racji bliskiego sąsiedztwa Karkonoszy, Sudetów czy Rudaw Janowickich raz po raz odhaczaliśmy kolejne punkty na liście. Jednocześnie zaczęliśmy wymagać od siebie trochę więcej - szlaki bywały bowiem coraz trudniejsze.
 
W końcu zainwestowaliśmy w raczki i mogliśmy się poszczycić zdobyciem Śnieżki zimą. Dotarliśmy także na Śnieżnik pokonując kilkadziesiąt ostatnich metrów w ciężkich warunkach, idąc kilkuosobową ekipą i nie widząc więcej niż 2 m przed sobą. W końcu przyszedł czas na pierwszy urlop, w pełni górski.
 
Postawiliśmy na Beskidy - było to w czerwcu tego roku (długi weekend). Spędziliśmy w Żywcu 3 noce i codziennie zdobywaliśmy inny szczyt. Zaczęliśmy z wysokiego C atakując Skrzyczne w ponad 30 stopniowym upale. Daliśmy jednak radę i choć w kolejnych dniach energii było nieco mniej - do kompletu dołączył chociażby Czupel czy Mendralowa.

 

Nadeszła wiekopomna chwila i planowany od miesięcy pobyt w Tatrach. 

Niemal tydzień spędzony w górskim raju - codziennie inny i bardziej wymagający szczyt. Przeszło 20 km trasa na Starobociański? 
Co to dla nas!
Morskie Oko, które miało być tylko przystankiem dla dalszej trasy?
Żaden problem!
 
A jednak pojawił się jeden, który pokrzyżował wszystkie plany.
Żołądek.
Mogliśmy zapomnieć o wszystkich dalekosiężnych planach. 10 km szlak, który w normalnym toku pokonuję z palcem w nosie był wysiłkiem na maksymalnym tętnie. Nie byłam w stanie zwlekać się z łóżka skoro świt aby ruszyć w drogę. 
I miałam ogromne wyrzuty sumienia.

Chciałam to zbagatelizować, machnąć na to ręką. Polecałam J. aby nastawiał budzik na rano żebyśmy mogli zdobyć ten Starobociański, bo przecież trzeba
Przecież po to tutaj przyjechaliśmy.
Ale czy na pewno?
 
W tym wszystkim zapomniałam o tym co mnie do tych gór ciągnęło, co w nich urzekało. Podróż na okoliczne i niewielkie Cycuchy Janowickie ładowała mi akumulatory na cały tydzień a każdy najmniejszy szlak napawał radochą. Po drodze jednak, goniąc za wyimaginowanym króliczkiem, gdzieś to stopniowo przestało tracić na znaczeniu. 
 
Na szczęście w tych Tatrach, w najgorszych momentach to J. wyłączał poranny budzik żebym mogła pospać. Uważnie przyglądał się jak się czuję i dostosowywał do tego szlaki. 
Bo przecież o to w tym wszystkim chodzi - o przyjemność z górskiego pobytu jakikolwiek by on nie był. 

My, kobiety mamy jednak skłonność do dorzucania sobie do kotła. Nikt nam tego nie każe, nikt tego najczęściej od nas nie oczekuje, ale jednak...

Praca na pełen etat, wzorowa matka i perfekcyjna Pani Domu - przecież nie okażemy słabości. Kręcimy się w tym kołowrotku chcąc sprostać wszystkim wyzwaniom czy to zawodowym, czy prywatnym.

 
A czasem warto jednak odpuścić.
Odpuścić i spojrzeć na wszystko z dystansu. 
Niepozamiatana dziś podłoga nie jest życiową porażką tak samo jak pomoc bliskiej osoby w opiece nad dzieckiem.

Porażką nie jest odpuszczenie wymagającego górskiego szlaku na rzecz Magury Witowskiej, na której trasie spotkasz stado przemiłych i gotowych do tulenia owiec.
Nawet jeśli 10 km zajmuje Ci 4 godziny, bo w tym ślimaczym tempie masz szansę naprawdę zachwycić się widokami i odetchnąć pełną piersią.
 

Zatrzymaj się, odpuść i bądź dla siebie dobra.

Bo jak nie zaczniesz od siebie - nie będziesz mogła podzielić się tym dobrem z innymi.

Samych cudowności na ten weekend,

 Iwona | @ hair.witch.project

17 komentarzy :

  1. przepiękne zdjęcia ;)

    grlfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem po uszy zakochana w Tatrach! Byłam też w Bieszczadach, ale to nie to.. Pieniny tez, ale tylko przejazdem widziałam. Lubię jednak tą 'ekstremalność' jaką mają Tatry :) Szkoda, że zdrowie pokrzyżowało Wam plany, ale nic na siłę. Co do narzucania sobie różnych wyzwań to w zupełności się zgadzam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieniny mamy w planach (może jeszcze uda się w tym roku), Bieszczady także, ale to prawdopodobnie przyszły rok :) Zobaczymy jak mi się spodobają :)
      Tatry są zachwycające - nawet te niewielkie szlaki. Niestety ilość ludzi i brak szlakowej ogłady potrafi jednak czasami człowieka zirytować ;)

      Usuń
  3. Super napisane, moje serce skradły Alpy i mam na ich tle tak ogromnego bzika, że planowaliśmy je objechać na rowerach ale niestety że nastały czasy jakie nastały odpuściliśmy , choć liczę że jeszcze w tym roku może uda mi się je zobaczyć po raz kolejny.
    Ja pochodzę z gór, wychowałam się tam i moje serce zawsze należy do nich, morze nie robi na mnie takiego wrażenia jak widok szczytów , pagórków i dolin. Mogła bym siedzieć i się gapić godzinami <3
    Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alpy to nasze marzenie choć jednak na razie odległe w czasie :) A co do morza - kiedyś mnie kręciło, ale dość szybko przestało. Teraz liczą się tylko góry :))

      Usuń
  4. Ja w tym roku pod koniec wakacji w górach musiałam odpuścić. Niestety lepiej mierzyć siły na zamiary, a nie później cierpieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Ja widzisz samodzielnie miałam problem z podjęciem takiej decyzji, ale dobrze, że J. ma swój rozum ;)

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia. Ja też uwielbiam góry i te cudne widoki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement w imieniu J. - on potrafi w zdjęcia, sama jestem z niego dumna :D

      Usuń
  6. Kocham góry i morze, w tym roku urlop w Tatrach. Ogólnie nie miałam problemu z chodzeniem po górach(udało mi się zdobyć Giewont, Kasprowy, Śnieżkę, Tarnicę, Skrzyczne). Ale w tym roku organizm mi się zbuntował i wejście na Sarnią skałę i na Halę Gąsienicowa było szczytem możliwości. Musiałam odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w całym roku pozdobywałam i właśnie to spowodowało, że na te Tatry byłam napalona jak szczerbaty na suchary... A potem właśnie pojawił się problem natury zdrowotnej. Myślę jednak, że nie ma tego złego i na kolejny pobyt będę już wiedzieć co robić :D

      Usuń
  7. Kocham góry, chociaż zazwyczaj mam niemal jęzor na wierzchu przy wchodzeniu na szczyt xD. Ale uwielbiam. To daje dużo radości, satysfakcji. Ja z kolei do morza mam blisko, ale go nie lubię. Beskidy są świetne. W Tatrach nie byłam, ale w Karkonoszach dwa razy. Jednak zawsze latem. Zimą chyba bym się nie odważyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ten jęzor sprawia, że człowiek czuje, że żyje :D
      Co do wchodzenia zimą to musisz wiedzieć, że to była naprawdę przemyślana akcja - zawsze sprawdzamy pogodę, jesteśmy ubrani na każdą ewentualną pogodową zmianę i przygotowani z prowiantem :) No i też szczyty, które zimą zdobywaliśmy nie są jakieś imponujące ;)
      Naprawdę jednak całkiem inne piękno drzemie wtedy w tych górach - warto to przeżyć :)
      Bezpieczeństwo jednak najważniejsze <3

      Usuń
  8. kocham gory jesten nie mam mozliwosci pojechac

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest mój temat. Miłość do gór narodziła się we mnie w Alpach szwajcarskich i trwa do tej pory, chociaż serce tak naprawdę zostawiłam na Mazurach gdzie mam potrzebę wracać jak najczęściej.
    Góry to dla mnie szlaki, wnoszące mnie ponad linię drzew. Ukochałam skaliste pustynie, ogromne przestrzenie i przełęcze powyżej dwóch tys. m n.p.m. Polubiłam trasy wspinaczkowe, a nade wszystko zdobywanie szczytów zimą na rakietach śnieżnych do trawersowania. To jest pasja, z której się nie wychodzi już nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie to wszystko opisałaś <3
    Alpy to jedno z moich górskich marzeń i wierzę, że kiedyś je spełnię :) Na Mazury też mnie ciągnie, ale jednak kocham ten wysiłek związany czysto ze wspinaczką i w górach odpoczywa mi się najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń

Hair Witch Project | beauty and lifestyle blog © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka