Cygańska kiecka i sesja w polu pszenicy...w deszczu ;)

Przyszło lato, więc przyszedł czas najwyższy na moją ukochaną sukienkę maxi :) Jest to kiecka jedna z nielicznych, która rzeczywiście sięga mi aż do kostek i czasem są szanse, że ją przydeptam :)

Żeby było śmieszniej - kosztowała mnie w lumpexie ok. 10 zł :) Jest dla mnie jedyna, niepowtarzalna i bezapelacyjnie kojarzy mi się właśnie z latem :) Na dzisiejszych zdjęciach towarzyszą jej sandałki z Deichmann :)

Pomysł na zdjęcia narodził się całkiem spontanicznie, kiedy pewnego czwartku obydwoje z J. nie mieliśmy weny pójść na siłownię, więc pojechaliśmy...na zdjęcia :D Ubawu było co niemiara, bo zbierało się na porządny deszcz, który w końcu i nas "zaskoczył" Do tego czasu jednak udało nam się ubawić kilkoro użytkowników drogi, dla których ja siedząca w polu pszenicy i rechocząca na całą wioskę, byłam chyba swego rodzaju atrakcją. No cóż...dobrze, że przynajmniej na kilku zdjęciach udało się utrzymać powagę :)

W dzisiejszym poście zatem nich przemówią zdjęcia a nie treść ;)

Nie obędzie się także bez backstage'u :D Znacie powiedzenie "Śmieje się jak głupi do sera"? Ja jestem przykładem innego..."Śmieje się jak głupia do źdźbła" :D

Tym wesołym akcentem...Życzę Wam miłego dnia ;)

Iwona :)