Witajcie! :*
Dziś jeden z tych bardziej "prywatnych" postów, w których będzie wiele żalu, łez i zgrzytania zębów ;)
A tak na poważnie - wspominałam Wam w swoich postach jak i w komentarzach, że planuję wybrać się do dermatologa z uwagi na dwie kwestie: nawrót trądziku i bardzo wzmożone wypadanie włosów. Poruszyłam jeszcze mniej interesującą Was rzecz, ale dla mnie nie mniej istotną - moje dziwne ze wszech miar znamię na udzie :)
Pani Dermatolog zaskoczyła mnie pozytywnie, gdyż pooglądała mnie dokładnie i wyraźnie mnie słuchała. Jeśli chodzi o nawrót trądziku to zgodziła się z obecną kuracją Acnedermem i na moją prośbę (potwierdzoną doświadczeniem z kwasami ;]) przepisała mi Atrederm na okres jesienno - zimowy.
Gorzej sytuacja ma się z włosami - pooglądała je z bliska i stwierdziła, że wypadają one na skroniach (zakola), po bokach i na czubku głowy...Diagnozy mogłam się spodziewać - łysienie androgenowe :( Nie musiała nawet pytać - stwierdziła, że pewnie Mama ma to samo. I nie myliła się...
Został mi przepisany lek Alopexy z zawartością 5% minoxidilu. Jednocześnie zostałam poinformowana, że dla kobiet nie został jeszcze wynaleziony skuteczny środek działający od wewnątrz, który nie rozchwiałby i tak niestabilnej gospodarki hormonalnej. Wewnętrznie piję zatem regularnie wierzbownicę, która może mieć na to jakiś wpływ. Dodatkowo z suplementów przede wszystkim zaleciła Biotynę.
Dodatkowo Pani Doktor zaleciła zmianę diety polegającej na ograniczeniu spożywanych węglowodanów a przede wszystkim cukrów. Zwiększona bowiem ilość cukrów prostych w pożywieniu może mieć negatywny wpływ na cały organizm, w tym na gospodarkę hormonalną i w związku z tym mamy do czynienia z nasilonym łysieniem androgenowym czy właśnie nawrotem trądziku. Poleciła również zrobić wynik tarczycowy - TSH.
Na początku ciężko było mi się przestawić na nową dietę, bo jakoś bez białego pieczywa potrafię żyć, ale gorzej z makaronami...kocham każde, w każdej postaci i mogłabym jej jeść codziennie :( Ograniczanie ilości spożywanych węgli nie wyklucza w moim przypadku całkowicie tego makaronu, ale przydałoby się zmniejszyć częstotliwość jego spożywania...
Na szczęście teraz jest troszeczkę lepiej. Nie liczę już ile dziennie spożywam węgli i przy przy przekroczeniu 130 g nie łapię się za głowę i nie płaczę ;) Po prostu jem z głową - na szczęście zarówno ja jak i J. lubimy zdrowe żarełko, więc jakoś sobie radzimy. Taka kuchnia nawet lepiej nam posmakowała :) Kto wie - może z czasem zacznę Wam tu wrzucać jakieś przepisy :)
Co zaś się tyczy mojego znamienia - jest na razie w porządku, ale raz w roku trzeba je kontrolować :)
To tak w ramach ciekawostki przyrodniczej ;)
A czy Wy miałyście do czynienia z łysieniem androgenowym bezpośrednio u siebie lub u kogoś z najbliższego otoczenia? Czy prowadzona kuracja przyniosła jakąś ulgę i spodziewane efekty? Możecie coś polecić od siebie?
Całuję Was gorąco,
Iwona :*
Ja nie znam nikogo kto borykałby się z tym problemem..
OdpowiedzUsuńKochana, zdrówka życzę! Miałam masowe wypadanie włosów ale w trakcie leczenia interferonem, to było przejściowe jak to przy chemioterapii. Jak zastosujesz dietę, wszystko wróci do normy. :) Ja też jestem ciągle na diecie :) Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńTeż niskowęglowodanowa? Okazuje się, że wcale nie tak trudno na nią przejść - w internecie jest wiele smacznych przepisów i inspiracji...Nawet ciasto dzisiaj upiekłam, do którego poszło tylko 5 łyżek mąki...gryczanej ;)
UsuńCiężka sprawa z tyn lysieniem... Ale nir mozesz sie poddawac :-) trzymam kciuki zeby sie poprawilo :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Nie poddaję się, bo nie chcę świecić glacą jak mój Tatuś :D
UsuńDobra motywacja :D
UsuńTrzymam kciuki za Ciebie kochana ważne ze trafiłas na dobrego dermatologa!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie wiem czy dermatolog dobry, ale przynajmniej ludzki :) Poza tym sprawdziłam to, co mi mówiła i wynajęłam J. do przejrzenia mi prześwitów. On nie widzi ich wiele, ale potwierdził, że są na skroniach i na czubku głowy. Zaczynam się leczyć we wczesnym stadium, więc liczę, że przyniesie to spodziewany efekt :)
Usuńtrzymam kciuki kochana
UsuńJa też obecnie stosuję kurację Atredermem :) Bądź cierpliwa a na pewno zobaczysz efekty ;)
OdpowiedzUsuńA już się smarujesz? W sumie...nie ma już takiego słońca...ja chyba też zacznę :) A złuszczasz się bardzo? Ja postanowiłam najpierw stosować raz w tygodniu gdzieś w środku tygodnia żeby ewentualne złuszczanie wypadało na weekend ;)
UsuńOby jak najszybciej kuracja przyniosła efekty!
OdpowiedzUsuńJak przyniesie to na pewno się pochwalę :D ;)
UsuńZ tego co pamiętam problem łysienia androgenowego poruszała Megilounge na swoim kanale na YT.
OdpowiedzUsuńAtrederm poważna sprawa. :) Być może znasz blog Kosmostolog, a jeśli nie - koniecznie zajrzyj. Prawdziwa kopalnia wiedzy na temat pielęgnacji skóry.
Dziękuję za podpowiedź z kanałem YT :*
UsuńA co do Kosmostolog - to ona była moją inspiracją aby "wyłudzić" receptę na Atrederm :D
Ja, na szczęście, nie miałam z tym problemu. Ale dobrze, że jakoś sobie z tym radzisz :)
OdpowiedzUsuńOby udało ci się zwalczyć łysienie
OdpowiedzUsuńWszystko jest napisane.;) Mówię o kuracji doustnej i raczej ciężko o to, żeby skóra nie była sucha ponieważ lek działa na cały organizm.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
życzę powodzenia w stosowaniu atre ;3 oby jak najszybciej odpuściło i stan cery się polepszył : ) co do makaronów - ja również nie wyobrażam sobie bez nich życia podobnie jak bez szpinaku i czosnku ;D
OdpowiedzUsuńNo niestety...bywa ciężko, choć ostatnio spróbowałam spaghetti carbonara ze spaghetti z...cukinii :) Było pycha!
Usuń