Peeling skóry głowy – czy warto go wykonywać i jaki w tym cel?

http://hairwitchproject.blogspot.com/2017/02/peeling-skory-gowy-czy-warto-go.html


Coraz częściej czyta się i słyszy o peelingach stosowanych na skórę głowy. Blogerki mogą się poszczycić szerokim wachlarzem pomysłów, szczególnie na te wykonywane własnoręcznie.

Peelingi (także te przeznaczone dla skóry głowy) dzielimy na dwie kategorie:

1. Mechaniczne.
2. Enzymatyczne.

Peelingi enzymatyczne są bogate w składniki (m.in. enzymy), które mają na celu delikatne złuszczenie martwych komórek naskórka, który po prostu zostaje...rozpuszczony. Ten typ peelingu nadaje się do każdej skóry, nawet tej bardzo wrażliwej. Ja sama również go stosuję, ale o tym opowiem Wam kiedy indziej :)

Dziś zajmiemy się peelingiem mechanicznym, w szczególności cukrowym.

http://dziecko-we-mgle.blogspot.com/2017/02/peeling-skory-gowy-czy-warto-go.html

Z czego możemy "ukręcić" domowy peeling do skóry głowy?

Pomysłów na domowe peelingi nigdy nie powinno nam zabraknąć. Nadają się do tego m.in.:

- zioła
- fusy po zaparzonej lub niezaparzonej kawie
- sól
- drobno posiekane orzechy
- płatki owsiane

i mój ulubieniec - cukier :)

Jak się do tego zabrać?

Pomysłów i przepisów na proste peelingi nigdy mało. Każdy z wymienionych wyżej składników mieszamy w pasujących nam proporcjach np. z szamponem, olejem, żelem aloesowym czy odżywką. Można również bardziej kuchennie - jogurt naturalny, śmietana, mleko kokosowe.
Średnie proporcje to mniej więcej 4 łyżki "drapaka" i 2 łyżki "łącznika" :) Ja jednak łączę składniki na oko, lubię gęstsze peelingi.

Jak często stosować peeling skóry głowy?

Powinniśmy nauczyć się w tym regularności. Aby zobaczyć widoczne rezultaty warto stosować ten zabieg ok. raz na tydzień - dwa. Częściej nie polecam - nie chcemy przecież całkiem pozbawić się skóry :)




Jakie są efekty regularnych zabiegów złuszczających skórę skalpu?

Taki peeling przede wszystkim dokładnie oczyści nasz skalp z obumarłego naskórka i wszelkich nagromadzonych zanieczyszczeń. Możecie mi wierzyć lub nie, ale po dokładnie wykonanym zabiegu mam wrażenie, że skóra głowy zaczyna "oddychać". 

Na niedokładnie umytej skórze głowy gromadzą się nam bowiem zanieczyszczenia, które utrudniają przyswajanie przez skalp składników odżywczych. Jeśli nie chłonie ich skalp, nie docierają one do cebulek a tym samym nie poprawiają kondycji naszych włosów na długości. Takie zanieczyszczenia powodują również świąd, który może zakończyć się powstaniem łupieżu. Peeling cukrowy pomaga więc mu zapobiegać.

Wykonywanie peelingu (szczególnie głową skierowaną w dół) poprawia krążenie, wspomaga wręcz ukrwienie całej skóry głowy. Skutkować to może wzmocnieniem cebulek a także przyspieszeniem porostu włosów. W połączeniu z wcierką, która teraz będzie mieć zdecydowanie lepsze możliwości przeniknięcia do skalpu - mamy silną kurację wzmacniającą w zasięgu ręki :)

Jak możemy ulepszyć ten zabieg?

Chętnych na swego rodzaju tuningowanie zachęcam do użycia np. glinek, które dodatkowo uregulują pracę gruczołów łojowych i jeszcze lepiej doczyści skórę. Rodzaj glinki możemy dobrać do swojego typu skóry a wybór mamy przedni: czerwona, różowa, zielona, biała, niebieska, czarna i wiele innych.

Dodatkowo działanie chętnie wspomogą miód, żel lniany, olejki eteryczne (z naciskiem np. na lawendę czy rozmaryn), hinduskie zioła (np. amla, Brahmi, Neem) a w końcu półprodukty jak kofeina, arginina, d-pantenol czy spirulina.

Pamiętajcie tylko proszę o umiarze, bo co za dużo to niezdrowo :)



Jaki jest mój ulubiony peeling i dlaczego?

Jak się już domyślacie - cukrowy.
Najlepiej zmieszany z ulubionym szamponem do gęstej konsystencji. Myję nim głowę (czasem rozrobię go aż na podwójne mycie) a następnie dokładnie spłukuję i gotowe.

Warto przypomnieć, że cukier jest humektantem. Zatem poza samym ścieraniem dodatkowo nawilża skórę głowy i włosy. Po każdym peelingu moje szorstkie pukle robią się gładkie niczym pupcia niemowlęcia :)

Na sam koniec zostawiam rzecz oczywistą - jestem leniuchem. Peeling cukrowy już podczas masażu zaczyna się rozpuszczać a po spłukaniu nie ma po nim śladu. Wypłukiwanie fusów czy ziół trwało w nieskończoność a po wysuszeniu okazywało się, że zostawało mi co nieco. Rozpuszcza się również sól, ale niestety jest dla mnie zbyt drażniąca.
Cukier jest zatem wyjściem jak dla mnie idealnym.

Stosujecie peelingi skalpu? Wolicie enzymatyczne czy mechaniczne? Jaki jest Wasz ulubiony?

27 komentarzy :

  1. O, nigdy nie słyszałam o peelingu głowy, muszę spróbować.

    Pozdrawiam,
    http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Na skórę głowy? :) Ja go stosowałam, ale mam opory - z moich trudno się wypłukiwał i trochę się przez to zraziłam ;)

      Usuń
  3. Ja kiedyś próbowałam solny, teraz często sięgam po gotowe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy solnym bałabym się trochę podrażnienia :)
      A co masz na myśli mówiąc gotowe? Kupujesz enzymatyczne? :)

      Usuń
  4. Muszę w końcu zacząć taki peeling wykonywać ;) Jeszcze nigdy tego nie próbowałam, ale trzeba to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Spróbuj choć raz i zobacz czy Ci się ten sposób spodoba :)

      Usuń
  5. Ciekawe to, nie powiem :P nigdy jeszcze nie robiłam peelingu skóry głowy, ale twój post mnie trochę zachęcił

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to wybitnie popularny zabieg, ale naprawdę warto się przekonać :)

      Usuń
  6. Jeszcze nie robiłam takiego peelingu, ale od dawna się przymierzam. Zawsze jednak zapomnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natomiast mam problemy z regularnością :) Mam nadzieję, że uda się to wszystko wyprowadzić na prostą i obie będziemy pamiętać :P

      Usuń
  7. Ostatnio właśnie zaczęłam wykonywać taki peeling i zobaczyłam pierwsze efekty - przede wszystkim włosy dłużej zachowują świeżość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz - cieszę się, że tak dobrze na Ciebie działa :)

      Usuń
  8. Nigdy nie robiłam peelingu głowy, ale muszę się za niego zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Próbowałam peelingu cukrowego, ale nie mogłam wmasować go w skórę głowy, bo włosy mi to strasznie utrudniały :P Muszę wypróbować sposobu z głową w dół, bo czasem mam wrażenie, że moja skóra głowy jest obciążona i potzrebuje takiego "zastrzyku" świeżości :D

    PS W post wkradła Ci się literówka "i móc ulubieniec - cukier :)" :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Dzięki :) :*
      Widzisz - w nim jest taka moc, że na tekst się przelała xD
      Już poprawiam :))

      Usuń
  10. Jestem złą blogerką, bo do peelingu głowy używam przed myciem włosów Tangle Teezera :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Z cukrem chyba jeszcze nie robiłam - spróbuję, bo lenistwo bliskie jest memu sercu :)
    Od kilku dni używam enzymatycznego marki bionigree, ale za szybko by coś o nim napisać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja kiedyś namiętnie używałam kawy Ale teraz teraz ulubiony peeling mam z Bandi ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Peelingi mechaniczne mogą powodować uszkodzenia włosów. Należy z nimi uważać. Tricho-peeling Bandi ma mocznik i kwas mlekowy, które zmiękczają i powodują złuszczenie warstwy krystalicznej na skórze głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemal wszystko nieumiejętnie stosowane może pogorszyć stan włosów :) Od nadmiernego stosowania przestrzegałam :) Poza tym cukrowy ma to do siebie, że po prostu się rozpuszcza, dlatego jak dla mnie jest połączeniem przyjemnego z pożytecznym ;]
      O enzymatycznych napiszę innym razem :)

      Usuń

Hair Witch Project | beauty and lifestyle blog © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka